niedziela, 31 marca 2013

TO TALIBOWIE PORWALI WIOSNĘ

Tajemnica nieobecności wiosny wyjaśniona! Nie prawdą okazały się dotychczasowe spekulacje, obarczające winą za odwołanie wiosny premiera Tuska, Władymira Putina, świstaka Phila, żenujący występ naszej reprezentacji w meczu z Ukrainą czy posądzające Angelę Merkel o przekazanie wiosny w ramach pomocy dla Grecji czy Cypru. Okazuje się, że odpowiedzialność za nieobecność wiosny należy obarczyć talibów.
Według amerykańskiej administracji to właśnie talibowie porwali wiosnę. Amerykańska ambasada w Kabulu otrzymała e-mail z żądaniem okupu od jednego z talibskich przywódców, mułły Mohammada. Za uwolnienie wiosny domaga się on wycofania się oddziałów amerykańskich z Afganistanu, uwolnienia przetrzymywanych w obozach i więzieniach 428 jeńców oraz 4 tys. białych baranów. 
Wiosny poszukują też rosyjskie służby specjalne
Jak twierdzi amerykański sekretarz obrony Chuck Hagel, informacja ta nie jest wcale taka absurdalna, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. - Po talibach, którzy przecież dokonali zamachu 11 września i tak ukryli iracką broń masowego rażenia, że całe tłumu zachodnich ekspertów, mimo usilnych poszukiwań, nie są jej w stanie znaleźć od ponad 10 lat, można oczekiwać wszystkiego. Jednocześnie muszę stwierdzić stanowczo, że nie mamy zamiaru negocjować z terrorystami i ludność znacznej części północnej półkuli dla dobra wolności i demokracji będzie musiała jeszcze trochę poczekać na ocieplenie. Wiosnę odzyskamy w inny sposób. W tym tygodniu do Afganistanu zostanie przerzuconych kolejnych 10 tys. naszych żołnierzy. Również Polska obiecała wzmocnić kontynent wojskowy w tym kraju. Uruchomiliśmy też wszystkie dostępne środki wywiadowcze. Według naszych danych wiosna może być przetrzymywana w zachodnim Pakistanie, lub też krajach najwierniejszych sojuszników talibów: Iranie i Korei Północnej. Nasze satelity zwiadowcze notowały ostatnio zwłaszcza duży ruch na granicy afgańsko-koreańskiej, na trasach tradycyjnych przerzutów broni dla talibskich terrorystów. Niewykluczone więc, że, aby przywrócić obywatelom wolnego świata wiosnę, konieczne będzie zaangażowanie naszych sił w tych krajach - stwierdził Hagel. 
Talibskie pingwiny szykują się do samobójczego ataku
Jak donoszą amerykańskie media, badana jest również inna hipoteza, zgodnie z którą za porwanie wiosny odpowiedzialni są tzw. Biali Talibowie, zamieszkujący tereny Antarktydy. W przeszukiwaniu rejonu bieguna południowego zaangażowanych zostało ok. 8 tys. żołnierzy amerykańskich, brytyjskich, australijskich i nowozelandzkich. Według nieoficjalnych wieści w działaniach biorą udział również żołnierze polskiej elitarnej jednostki antyterrorystycznej GROM. Na razie nie osiągnięto większych sukcesów, poniesiono za to dotkliwe straty. W samobójczych atakach, najprawdopodobniej talibskich, pingwinów poważnie podziobanych zostało 6 amerykańskich żołnierzy. - Kiedy kopnąłem jajo, rzuciło się na mnie całe stado pingwinów. Wszystkie krzyczały ''Allah akbar", słyszałem to wyraźnie - powiedział na antenie CNN jeden z ciężko rannych żołnierzy, kapral Robert Rothko. Jednocześnie rząd USA zdecydowanie zaprzecza sugestiom organizacji ekologicznych, oskarżających go o prowadzoną z premedytacją masakrę pingwinów na obszarze Antarktydy Zachodniej. - Stanowczo zaprzeczamy, żeby pacyfikacje obszarów lęgowych, powiązanych z radykalnymi islamistami, pingwinów prowadzone były ze względu na znajdujące się pobliskim szelfie złoża ropy naftowej i gazu ziemnego - stwierdził dowódca amerykańskich sił na Antarktydzie, gen. Jack Pollock.

środa, 27 marca 2013

POŁOWICZNY ROZPAD MARKA JURKA

A jednak stało się to, co przez wielu uważane było za niemożliwe. Rozłam w Prawicy Rzeczpospolitej stał się faktem. A co najistotniejsze dotyczy on bezpośrednio samego przywódcy, Marka Jurka. W wyniku sporu o charakterze politycznym Marek oddzielił się od Jurka.
Marek już bez Jurka

Konflikt w obrębie Marka Jurka narastał podobno od miesięcy. Jak mówi wiceprzewodniczący Prawicy RP, Marian Piłka: Sytuacja stała się tak napięta, że podczas walnych zjazdów partii, które odbywały się w salonie mieszkania Marka Jurka, nie mogli wytrzymać ze sobą na tej samej kanapie i dla jednego z nich musieliśmy dostawiać fotel.
Spór ten miał podłoże w znacznej mierze personalne. Obaj chcieli uzyskać większy wpływ na kierowanie partią. Marek nie mógł też wybaczyć Jurkowi decyzji rezygnacji ze stanowiska marszałka Sejmu i opuszczenia PiS-u. - Uważał, że utworzenie własnej partii było błędem i skazało ich na niebyt polityczny - dodaje Piłka. 
Spór zaowocował utworzeniem dwóch odrębnych partii, póki co roboczo zwanych: Prawica Rzeczpospolitej M i Prawica Rzeczpospolitej J. Zarówno Marek, jak i Jurek nie zamierzają zmieniać nazwy swojej partii, uważając, że stanowi ona największy kapitał polityczny ugrupowania. Obaj nie wykluczają procesowania się o nią z byłym współpracownikiem. Starają się też przyciągnąć w swoje szeregi dotychczasowych członków Prawicy RP. W tej sprawie na razie jest remis: obu udało się przekonać po dwie osoby. Jedynym niezdecydowanym pozostał Marian Piłka. - Trudno mi się jednoznacznie zadeklarować, obaj mają swoje zalety - mówi. Marek jest bardziej medialny i przystępny, Jurek bardziej niezłomny w swoich przekonaniach.
Rozpad Marka Jurka cieszy natomiast jego fana, Pawła Kukiza, znakomitego politologa i piewcę wyborów w okręgach jednomandatowych, dzięki którym będzie można wreszcie jak w Wielkiej Brytanii i USA głosować na ludzi, a nie na partie. - Ponieważ granica przyszłych okręgów przebiegać będzie przez sam środek jego mieszkania, a przeprowadzone bez dyktatu list partyjnych wybory z pewnością wygra, więc teraz zamiast jednego Marka Jurka w parlamencie będziemy mieli dwóch.


poniedziałek, 25 marca 2013

ONZ PROTESTUJE PRZECIW WYBOROWI PAPIEŻA

Podczas zeszłotygodniowej sesji Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych minimalną większością głosów przyjęło stanowisko, w którym wyraża "głęboka troskę i zaniepokojenie sposobem wyboru papieża Franciszka I".
Rasistowski i neokolonialny dym nad Kaplicą Sykstyńską
''Troskę i zaniepokojenie" tej organizacji budzi przede wszystkim ''brak zachowania w procesie wyborczym podstawowych standardów demokracji i współczesnego państwa prawa". Według wydanego przez ONZ komunikatu: "Watykan jest jednym z nielicznych krajów na całym świecie, w którym ogół obywateli nawet formalnie nie ma żadnego wpływu na wybór władz. Regulacje w tym względzie stawiają Państwo Kościelne w rzędzie krajów takich jak: Korea Północna, w których o wyborze absolutnego władcy rozstrzyga de facto zamknięta kasta". Stąd też za jedno z podstawowych dążeń społeczności międzynarodowej organizacja postanowiła uznać "skłonienie Watykanu do wprowadzenia bardziej demokratycznych i transparentnych procedur wyborczych, włącznie z możliwością dopuszczenia obserwatorów wyznaczonych prze Narody Zjednoczone do sprawdzenia wiarygodności i zgodności papieskiej elekcji z prawem oraz wymożenie przestrzegania w tej dziedzinie przez władze watykańskie praw człowieka". 
Przeciwko przejęciu tego stanowiska głosowały przede wszystkim państwa, w których katolicy stanowią znaczną część ludności, poparły je natomiast zgodnie wszystkie kraje islamskie. Niektóre państwa proponowały realizację bardziej konkretnych działań. Arabia Saudyjska zgłosiła wniosek o wprowadzenie sankcji gospodarczych wobec Watykanu i odcięcie go od zasobów wina mszalnego, póki "nie zostanie tam wprowadzona pełna demokracja". Stanowisko Narodów Zjednoczonych poparła też zdecydowanie Białoruś. Według słów jej ambasadora przy ONZ Wasilija Bykowa: "W przypadku mojego kraju wystarczyło, żeby kilku członków komisji trochę pomyliło się w liczeniu głosów, a już grożą nam sankcjami, Unia Europejska zamyka granice, wysyłają nam obserwatorów OBWE. A kto wie, jakie nieprawidłowości dzieją się w Watykanie, a cała demokratyczna Europa milczy. Przecież w zaciszu Kaplicy Sykstyńskiej mogą być bezczelnie łamane prawa człowieka, a wybory skandalicznie fałszowane. Przecież każdy chyba oglądał ''Rodzinę Borgiów" i wie, co tam się może dziać". Oburzenie niektórych państw budzą też inne aspekty wyborów papieskich. 
Zdaniem przedstawiciela Sudanu kolor dymu oznajmiającego o wyborze papieża ma charakter wybitnie rasistowski. "Biały dym symbolicznie potwierdza tylko neokolonialny charakter papiestwa i premedytację w jego działaniu na rzecz utrzymania za wszelką cenę dominacji białego człowieka. Widać wyraźnie, że kierownictwo Kościoła rzymskiego z pełną świadomością realizuje antyafrykańską politykę w każdej dziedzinie, stawiając nienaturalny kolorystycznie, ale za to biały, dym ponad bardziej naturalny, powszechny i demokratyczny dym czarny czy szary". 
Poproszony przez "Medialne Fakty'' o skomentowanie działań ONZ jeden z dziennikarzy "Tygodnika Powszechnego" stwierdził: "To oczywisty idiotyzm. Państwa kompletnie niedemokratyczne jak Arabia Saudyjska czy Chiny domagają się od tak specyficznego tworu jakim jest papiestwo przestrzegania zasad demokracji i praw człowieka. Jednak, mimo kompletnej absurdalności działania ONZ, pytania o procedury wyboru papieża wcale nie są bezzasadne. Wybieranie nowej głowy Kościoła przez "urzędników starego reżimu", bo tym w rzeczywistości są przecież kardynałowie, służy skostnieniu papiestwa i odsuwa realną dyskusję nad tak ważnymi problemami jak antykoncepcja i in vitro na daleką przyszłość. A trzeba na te tematy poważnie rozmawiać, aby się za kilkaset lat nie okazało, że ostatni prawdziwy świecki katolik bezdzietnie umrze na AIDS, a na jego grobie, będącym też symbolicznym grobem Kościoła, znajdzie się epitafium "Nigdy nie używałem prezerwatywy i nie pomyślałem o in vitro''. A przecież papieże nie zawsze byli wybierani przez kardynałów. Kiedyś biskupa Rzymu wybierał lud rzymski. Nie należy też zapominać o średniowiecznych tradycjach soborowych, w myśl których świeccy katolicy i zwykli duchowni mieli wpływ na rządy papieskie. Pomysł, aby udemokratycznić proces wyboru Ojca Świętego, wcale nie jest taki niedorzeczny. Może przez głosowanie w parafiach, może jakoś nowocześniej - np. za pomocą SMS-ów. A może po prostu zmodyfikować w duchu współczesności obecną procedurę. Nie od dziś wiadomo, że jedną z głównych inspiracji dla powstania programu ''Big Brother" były właśnie obrady kolegium kardynalskiego. A gdyby teraz odwrócić sytuację i zorganizować kardynalskie reality show, w którym widzowie będą nominować nowego papieża?".

niedziela, 24 marca 2013

JAROSŁAW KACZYŃSKI MA W SOBIE KRÓLEWSKĄ KREW

Jak odkrył historyk, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i , były dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN, Jan Żaryn, Jarosław Kaczyński jest w prostej linii potomkiem piastowskiego księcia, Bernarda Skoczka. 
- Praprzodka braci Kaczyńskich w wyniku spisku podmieniono w książęcej kołysce, zastępując go chłopskim synem. Stąd też Jarosław Kaczyński nie nosi królewskiego nazwiska - mówi profesor. Ponadto w prezesie PiS ma płynąć również krew innych dynastii, które zasiadały na polskim tronie: Wazów, Jagiellonów, Sobieskich. 
Prof. Żaryn w wywiadzie udzielonym "Medialnym Faktom'' powiedział, iż prowadził poszukiwania genealogii braci Kaczyńskich już od kilku lat, pod pozorem innych badań naukowych. - Stąd też przepraszam moich kolegów historyków za nieścisłości, błędy i - powiedzmy sobie szczerze - bzdury, jakie pojawiały się w publikowanych przeze mnie artykułach, ale zagadnienia historii XX w. traktowałem tylko jako zasłonę dymną moich zasadniczych badań. Bo gdyby się agenci obcych mocarstw dowiedzieli... Ale wiemy teraz nie tylko, iż Jarosław Kaczyński pochodzi z królewskiego rodu, ale też, że ma stuprocentowo polski rodowód.
- Przepraszam, ale przecież Wazowie to dynastia zdaje się pochodzenia szwedzkiego... - Oczywiście, oczywiście, ale odkryłem, iż polscy Słowianie w VIII w. opanowali Szwecję. To właśnie dzięki Polakom powstało tamtejsze państwo, a Wazowie są potomkami tych polskich zdobywców. Niektórzy z nich, na czele z niejakim Rurykiem, wyruszyli ze Skandynawii i podbili tereny dzisiejszej Rosji i Ukrainy, tworząc tamtejszą dynastię panującą. Stad też np. Iwan Groźny był Polakiem. Mało tego Polakiem był również Aleksander Wielki, co prawda tylko po matce. A niewykluczone, że - tu profesor Żaryn zniża głos prawie do szeptu - więcej niż kroplę krwi wielkiego zdobywcy ma w sobie również Jarosław Kaczyński. 
Stąd też zdaniem historyka jest idealnym kandydatem na przyszłego polskiego monarchę. - Jarosław Kaczyński powinien zostać polskim królem. Monarchia to najlepszy ustrój, a po śmierci brata to on ma największe prawa zarówno z urodzenia, jak i zasług do polskiego tronu. Jak widać zresztą, złożenie zwłok Lecha Kaczyńskiego na Wawelu miało swoje głębokie uzasadnienie - dodaje naukowiec.
 Rewelacje lubelskiego historyka spotkały się poza Prawem i Sprawiedliwością ze sceptycznym przyjęciem. - Żarynowi ten Bernard z ch... chyba wyskoczył. Jak pierd… kociojeb zostanie królem, trzeba będzie wezwać Amerykanów, żeby zrobili drugie Drezno i zrzucili na Polskę parę bomb atomowych, tak, by z tego kraju nie została nawet jedna grządka szczawiu - stwierdził z właściwą sobie inteligentną ironią Stefan Niesiołowski.

poniedziałek, 18 marca 2013

NATALIA SIWIEC ZOSTANIE MINISTRĄ SPORTU

Przyszła ministra sportu gotowa do wyprawy w Himalaje
Wbrew wcześniejszym doniesieniom (CZYTAJ TUTAJ) Natalia Siwiec wcale nie ma zamiaru zmieniać płci i przystąpić do SLD. Od tego zamiaru - jak sama twierdzi - odwiodło ją po pierwsze to, że okazało się jako mężczyzna nie może posiadać dużych piersi, po drugie zaś podczas operacji mógłby ucierpieć jej ukochany tatuaż, który zrobiła sobie w miejscu intymnym. 

W tej sytuacji do rywalizacji o jej względy stanęły wszystkie pozostałe polskie ugrupowania polityczne. Ostatecznie modelka wybrała Platformę Obywatelską. Według jej słów zdecydowało o tym przede wszystkim to, że PO jest bardzo seksowną partią. - Pan premier jest taki seksowny, a pan prezydent ma taki niesamowity głos, że aż ciarki przechodzą. Sama nazwa PO jest w ogóle niezwykle seksowna, o wiele bardziej seksowna niż PiS, chociaż kojarzy się z papierosami, bo w filmach to po zawsze palą. Ale papierosy też mają taki seksowny kształt - powiedziała podczas wczorajszej konferencji prasowej sama Natalia Siwiec. - Dodatnim plusem zapisania się do rządu było to, że zaproponowano mi pracę jako ministra sportu i to w dodatku bez żadnego castingu. Nie musiałam się nawet rozbierać do bielizny.
To, że celebrytka może zostać ministrem potwierdził również sam Donald Tusk. Na pytanie w tej sprawie odpowiedział: - No cóż ministra Mucha zaliczyła w ciągu swojego urzędowania kilka wpadek, a jedyny naprawdę duży sukces - Euro 2012 - można równie dobrze skojarzyć z Natalią Siwiec, która w oczach wielu kibiców była najjaśniejszym punktem imprezy. Na sporcie zna się z pewnością nie gorzej niż Joanna Mucha, za to z pewnością lepiej na sportowcach - dodał z uśmiechem premier. 
Jak ogłosiła Siwiec, jednym z jej pierwszych posunięć na nowym stanowisku będzie wyprawa w Himalaje. Zainspirowała ja do tego obecna szefowa resortu sportu, która postanowiła wysłać wyprawę na poszukiwanie ciał dwóch polskich alpinistów, którzy na początku marca zginęli podczas wejścia na Broad Peak. Jej osobisty udział w ekspedycji ma zdecydowanie ułatwić odnalezienie zaginionych himalaistów, bowiem - jak sama mówi - ma znakomitego nosa do męskich ciał.
Przyszła ministra chce być pierwszą osobą na takim stanowisku, która wejdzie na najwyższą górę świata, Mount Everest. Ten wyczyn stanowiłby jej zdaniem znakomitą reklamę Polski, Polaków i samej Natalii Siwiec. - To tylko 8 kilometrów w górę, a ja na bieżni przebiegam nieraz i 5 kilometrów dziennie. A jakby co, to mój narzeczony Mariusz mnie poniesie. Jest bardzo silny, więc gdybym np. obcas sobie na kamieniach złamała, to spokojnie weźmie mnie i plecak. Zresztą Mount Everest to mężczyzna, a ja każdego faceta, którego chcę, bez problemu zdobywam. Jeszcze żaden mi się nie oparł. Gorzej jakbym musiała się wdrapywać na kobietę, np. jakąś Czomolungmę.

sobota, 16 marca 2013

BALCEROWICZ: TRZEBA SPRYWATYZOWAĆ RZĄD

Prywatyzować, prywatyzować i pozbywać się wszystkiego co nierentowne - w ten sposób na pytanie: jak uratować budżet państwa w sytuacji kryzysu światowego odpowiedział wielki polski ekonomista i dwukrotny wicepremier, prof Leszek Balcerowicz. 
 Zapytany o to w podczas wczorajszej konferencji prasowej, stwierdził: - Państwo powinno się sprywatyzować i pozbyć się wszystkiego co nierentowne, do czego musi dokładać, np. dróg, szkół, przedszkoli. Za jego przykładem powinny pójść również jednostki samorządu terytorialnego. Tylko w ten sposób uda się na zrównoważyć i budżet i zlikwidować dług publiczny. 
Że takie postulaty to wcale nie mrzonki, a ich realizacja może przynieść znakomite rezultaty przekonuje przykład gminy Chocholewo Dolne w województwie warmińsko-mazurskim. Trzy lata temu moja fundacja rozpoczęła tam eksperyment, prywatyzując ją. W ciągu tego czasu nieruchawą, zadłużoną, zbiurokratyzowaną gminę z przerostem zatrudnienia zmieniliśmy w małe, prężnie działające przedsiębiorstwo rodzinne. W gminie obecnie zamiast 28 pracuje tylko 4 osoby: wójt, jego żona jako księgowa, szwagier jako sekretarz i córka jako kierowniczka wszystkich działów. Pomaga im ok. 45 stażystów, praktykantów i wolontariuszy, ale ich możemy nie liczyć, gdyż wynagrodzenia tych osób nie obciążają budżetu gminy. 
Mieszkańcy Chocholewa Dolnego nie mają na co narzekać. Wprawdzie od momentu prywatyzacji nie odśnieżono, ani nie wyremontowano nawet metra drogi, ale gmina wyszła z długów, a w tym roku osiągnęła nawet 800 tys. zł zysku netto. W dodatku wójtowi udaje się skutecznie przyciągać inwestorów - dwie szkoły zamieniono w hurtownie, jedną w agencję towarzyską. Wprawdzie istnienie tej ostatniej instytucji może budzić pewne wątpliwości natury moralnej, ale, jak powiedział jeden z rzymskich cesarzy, bodajże Winicjusz, "pieniądze nie śmierdzą". W sytuacji obecnego kryzysu ekonomicznego miejscowe dziewczęta powinny się cieszyć, że mają jakąkolwiek prace, a w dodatku również towarzystwo. Co prawda miejscowy proboszcz dość ostro protestował przeciwko takiemu rozwiązaniu, ale tylko do momentu, kiedy nie sprywatyzowaliśmy tamtejszego kościoła - powiedział Balcerowicz
Na zarzuty, iż osiąganie przez gminę czystych zysków tak naprawdę niczemu nie służy, zaś zamknięcie szkół uniemożliwia edukację, prof. Balcerowicz odpowiedział: - Dzieci z Chochlewa nie zostały pozbawione dostępu do oświaty - rodzice indywidualnie dowożą je do szkół w sąsiednich gminach. Natomiast jedna szósta zysku, czyli tyle, ile pozostało po wypłaceniu sobie premii przez kierownictwo gminy, została przeznaczona na inwestycje: gmina zakupiła akcje fabryki butów w Mołdawii oraz hurtowni czeskiego alkoholu na Opolszczyźnie.

poniedziałek, 11 marca 2013

BĘDZIEMY MIELI NOWEGO PAPIEŻA POLAKA?

Znamy wreszcie powody abdykacji Benedykta XVI! Przyczyną rezygnacji z Tronu św. Piotra nie było tak naprawdę o słabe zdrowie papieża, ani jego podeszły wiek, a niemożność poradzenia sobie z silną opozycją wewnętrzną, która groziła nawet schizmą w Kościele. Benedykt XVI nie mógł sobie też poradzić z silnymi naciskami zewnętrznymi na Watykan.
Wiele wskazuje na to, że nowy papież jest Polakiem

Po prawie miesiącu utrzymywania tajemnicy ''Medialnym Faktom'' udało się wreszcie dotrzeć do szokującej prawdy! Bezpośrednią przyczyną abdykacji Benedykta XVI był bunt części kardynałów. 10 lutego zamknęli się oni w Kaplicy Sykstyńskiej, a nawet wybrali antypapieża! Zbuntowani hierarchowie domagali się: ponownego wprowadzenia obowiązkowych mszy po łacinie, przywrócenia inkwizycji, oddania przez Włochy terenu dawnego Państwa Kościelnego - z Rzymem, Ankoną i Bolonią - ponownie pod bezpośrednią świecką władzę papieża. Chcą też, by księża mogli być sądzeni tylko przez sądy duchowne. Zażądali ponadto ''zdławienia grzesznego raka ekumenizmu. Wiemy przecież, że kto nie został ochrzczony w wierze katolickiej i tak pójdzie do piekła''. Bezpośrednio z naszym krajem związany został pistulat przyznania ojcu Tadeuszowi Rydzykowi koncesji na wiercenia geotermalne na terenie całej Polski. Buntownicy poprosili o pomoc ''wszystkie chrześcijańskie państwa'', a tym, które będą wciąż uznawać ''rządy Antychrysta na Piotrowym Tronie", zagrozili ekskomuniką. 
Nowy ojciec święty przybrał imię Piusa XIII na cześć XIX-wiecznego papieża Piusa IX, który wsławił się m.in. stwierdzeniem "Przekleństwo niech spadnie na tych, którzy uważają, że papież może i powinien pogodzić się z postępem (...) i cywilizacją powszechną". - Naprawdę wiedział, co robi. Jako jeden z nielicznych nie ustąpił zabójczemu dla duszy grzechowi postępu ani na krok - miał powiedzieć tuż po wyborze antypapież. Nie wiemy jednak, kto nim jest. Ze względów bezpieczeństwa własnego i swojej rodziny nowy nominat na Stolicę Piotrową nie chciał ujawniać ani nazwiska, ani twarzy. Cały czas chodzi zamaskowany. Jednak pewne poszlaki wskazują, że może być Polakiem
 Buntownicy zostali na rozkaz Benedykta XVI odcięci od świata. Gwardii Szwajcarskiej wydano ostre halabardy i kazano otoczyć Kaplicę Sykstyńską. W stan gotowości postawiona została również włoska armia. Jej oddziały otoczyły kordonem granice Watykanu. Okręty i samoloty rozpoczęły patrolowanie granic, zaś siły szybkiego reagowania zostały przygotowane do przerzucenia w ciągu 5-6 godzin w każdy rejon italskiego buta. Głównym zadaniem oddziałów włoskich miało być niedopuszczenie ewentualnej odsieczy dla buntowników. - Nie oddamy ani pędzi naszego terytorium. Rzymska ziemia, w której wylano tyle krwi bojowników o zjednoczenie kraju, pozostanie na zawsze włoska - grzmiał na tajnym posiedzeniu rządu premier Włoch, Mario Monti
Podjęto też działania w celu zakończenia rozłamu w kolegium kardynalskim. Gwardia Szwajcarska otrzymała 4 puszki z gazem paraliżującym. Niepowodzeniem skończyła się próba zatrucia, powodującymi biegunkę, bakteriami pizz, które buntownicy zamówili na wynos w pizzeri Luigiego. Wraz z odcięciem kanalizacji miało to doprowadzić do opuszczenia przez rozłamowców okupowanego budynku. - Łazienki słabo tam działają, więc kardynałowie-rebelianci, nie mogąc w cywilizowany sposób załatwić potrzeby, musieliby wkrótce wyjść z powodu panującego wewnątrz smrodu - mówi jeden ze Szwajcarów. 
Takie działania wywołały jednak zdecydowany protest ze strony Stanów Zjednoczonych. - Nie możemy absolutnie pozwolić na jakiekolwiek użycie broni chemicznej czy biologicznej przeciw watykańskim powstańcom. Każda próba praktycznego zastosowania broni masowego rażenia spotka się z naszym zdecydowanym odzewem - stwierdził prezydent USA, Barack Obama. Do wybrzeży Włoch zbliżył się amerykański lotniskowiec USS "Einsenhower'', do natychmiastowego działania przygotowane zostały także samoloty bojowe USA, stacjonujące na terenie Niemiec. ''Medialne Fakty'' dotarły do jednego z pilotów, zaokrętowanych na lotniskowcu. - Jeszcze kilka dni wcześniej mieliśmy bombardować Syrię, a tu nagle dostaliśmy dokładne zdjęcia satelitarne Watykanu
Biały Dom zdecydowanie zaprzeczył, że jednym z powodów ewentualnej interwencji miała być chęć zdobycia dostępu do olbrzymich złóż złota, znajdujących się pod Watykanem. Według słów wybitnego geologa, prof. Leona Kamyka, tamtejsze pokłady szlachetnego kruszcu są ogromne, być może największe na świecie. - Złoto spływało do watykańskich podziemi nieprzerwanie przez ponad 1500 lat. Trudno oszacować ich wartość, ale prawdopodobnie złoża pod Bazyliką św. Piotra przewyższają te, znajdujące się w RPA, Chinach czy Peru. W dodatku jest to złoto czystsze, niż pozyskiwane z każdego innego miejsca na całym świecie, więc eksploatacja watykańskich pokładów niesie za sobą mniejsze koszty - twierdzi profesor Kamyk. Według "New York Timesa'' wydobyciem watykańskiego złota zainteresowany jest jeden z amerykańskich koncernów górniczych - Chodzi tylko o wolność, demokrację i niedopuszczenie do stosowania broni masowego rażenia - powiedział prezydent Obama. Aby zapobiec groźbie interwencji, Benedykt XVI zgodził się abdykować. Podobną obietnicę złożył również antypapież, pod warunkiem, że zachowa tytuł do końca lutego oraz będzie mógł wystartować w wyborach na Stolicę Piotrową. 
Jak z tego wynika, poprzednie doniesienia o przejściu papieża na anglikanizm (CZYTAJ TUTAJ), podobnie jak te o złym stanie zdrowia stanowiły tylko zasłonę dymną, mającą ukryć - jak się okazało bezskutecznie - dramatyczne wydarzenia w Watykanie przed mediami i opinią publiczną. Doniesienia te rzucają nowe światło na zatonięcie polskiego statku pielgrzymkowego ''Gość Niedzielny'' u wybrzeży Włoch. Według doniesień włoskich agencji informacyjnych miał on wieźć posiłki dla zbuntowanych kardynałów. Nie chciał zatrzymać się do kontroli, ani zawrócić, mimo kilkakrotnych wezwań jednego z patrolujących wybrzeże okrętów włoskich. Próba wkroczenia celników na pokład spotkała się z oporem załogi. Wywiązała się szamotanina, która przerodziła się w regularną bitwę. W wyniku powstałego zamieszania polski statek zatonął. Również strona włoska poniosła pewne straty. W czasie walki na dno poszła fregata ''Vittorio Veneto'', a druga została poważnie uszkodzona. Włosi stracili również dwa śmigłowce i samolot myśliwsko-bombowy Panavia Tornado. 
Niestety nie jest to faworyt polskich internautów - kardynał Kręcina
Według włoskiej prasy ''Gość Niedzielny'' to w rzeczywistości, zbudowany niedługo przed II wojna światową, niszczyciel ''Błyskawica'', który przez wiele lat pełnił rolę okrętu-muzeum. Jednak - jak mówią biorący udział w bitwie oficerowie włoskiej marynarki - musiał on zostać w całkowitej tajemnicy zmodernizowany i wyposażony w najnowsze rakiety przeciwokrętowe i przeciwlotnicze. Włosi twierdzą także, iż to polska jednostka jako pierwsza otworzyła ogień. 
Wciąż nie wiadomo, ilu Polaków zginęło wraz z ''Gościem Niedzielnym''. Jednym z uratowanych rozbitków jest były poseł Artur Zawisza. Jak powiedział rzymskiemu korespondentowi ''Medialnych Faktów'' - Włosi zaatakowali kompletnie bezbronny, pełen pielgrzymów statek bez ostrzeżenia. To zbrodnia według praw boskich i ludzkich. Gorzej - to ludobójstwo. Sprawcy tego czynu powinni jak najszybciej stanąć przed trybunałem w Hadze. W dodatku na dno poszedł dowód ofiarności milionów Polaków. Tak, tak to właśnie na budowę i wyposażenie tego statku zostały przekazane pieniądze zbierane przez Radio Maryja na ratowanie Stoczni Gdańskiej. Wbrew słowom oszczerców nie przepadły one wcale w giełdowym krachu, ale posłużyły do reaktywacji polskiego przemysłu stoczniowego. - W jaki więc sposób zatonął włoski okręt, skoro polska jednostka była nieuzbrojona? - Po prostu byliśmy świadkami cudu. 
Wydarzenia te rzucają nowe światło na sprawę tajemniczej kradzieży ''Błyskawicy" z gdyńskiego portu, do której doszło dwa miesiące temu. Okręt ten przez ponad 35 lat pełnił rolę muzeum, stanowiąc jedną z głównych turystycznych atrakcji Trójmiasta. - Wszystko wskazuje na to, że jako ''Gość Niedzielny'' mogła występować ''Błyskawica'' - mówi anonimowy rzecznik prasowy polskiej Marynarki Wojennej. - W dodatku był to nasz jedyny okręt bojowy, zdolny do pełnomorskiej żeglugi. W przypadku nieprzyjacielskiego ataku polskie wybrzeże pozostanie niemal bezbronne. Do jego obrony w tym momencie mogą służyć tylko: dywizjon żywych torped i flotylla kajaków szturmowych. Nawet cała nasza piechota morska została zaangażowana w misję stabilizacyjną na Antarktydzie. 
Pius XIII natychmiast zareagował na wydarzenia, do których doszło na wodach w pobliżu Rzymu. Rzucił klątwę na włoski rząd, dowództwo armii i floty oraz wszystkich, którzy przyczynili się do zatopienia ''Gościa Niedzielnego''

piątek, 8 marca 2013

POLACY ŚWIĘTUJĄ SUKCES MILIARDERÓW

Czterech Polaków na liście miliarderów Forbesa. W całym kraju wielkie święto

"Mój sukces to zasługa pracy milionów Polaków. Dziękuję Wam!"
Spontanicznym wyjściem na ulice i wspólną fetą świętują w całym kraju Polacy umieszczenie 4 naszych rodaków (Jan Kulczyk, Zygmunt Solorz-Żak, Michał Sołowow i Leszek Czarnecki) na liście  miliarderów Forbesa. Premier Donald Tusk wraz z Janem Kulczykiem podziękowali narodowi za wytężoną pracę która przełożyła się na ten sukces. - Cieszymy się z całym narodem z tego sukcesu. To właśnie wspólnym wysiłkiem Polaków możemy z dumą mówić o Polsce jako o kraju miliarderów. Należy tu również podziękować doradcom współodpowiedzialnym za ten sukces, tj. prof. Balcerowiczowi oraz całemu Business Center Clubowi. Nie może także zabraknąć podziękowań dla pana Mordasewicza za jego błyskotliwe rady w sprawach praw pracowniczych - mówił premier Donald Tusk. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że już przygotowywany jest pakiet zmian w kwestii praw pracowniczych, mających zlikwidować całkowicie archaiczny wynalazek, jakim jest Kodeks Pracy. - Zmiany te przełożą się z pewnością na powiększenie majątków naszej narodowej dumy - miliarderów - mówił Jeremi Mordasewicz.

Nasi korespondenci donoszą, ze sukcesami naszych rodaków cieszą się także mieszkańcy europejskich rajów podatkowych.

sobota, 2 marca 2013

RYDZYK: POLACY NIE CHCĄ CZARNEGO PAPIEŻA

Takie właśnie słowa padły z ust ojca Rydzyka przed kilkusetosobowym audytorium podczas spotkania szefów lokalnych Rodzin Radia Maryja, jakie odbyło się wczoraj w Toruniu.

Czarna czy Mocno Opalona Madonna?
Według słów dyrektora Telewizji Trwam, Polacy nie są zupełnie gotowi na to, by następcą Benedykta XVI został jeden z afrykańskich kardynałów: "Najpierw Niemiec, później Murzyn na świętym tronie Jana Pawła II - nie, tego Polacy nie zniosą. Módlmy się więc, żeby nowym Ojcem Świętym został biały, choćby nawet i nie Polak, ale np. Włoch albo Hiszpan". Wśród niektórych uczestników zjazdu pojawiły się nawet opinie o możliwości rozłamu, jaki w takim wypadku mógłby dotknąć polski Kościół. Plotki takie wzbudziło pojawienie się na zjeździe w otoczeniu o. Rydzyka dwóch prominentnych przedstawicieli lefebrystów, czyli Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, które zerwało związki z Kościołem katolickim po Soborze Watykańskim II. 
Obawy takie studzi bp Tadeusz Pieronek. "Rzeczywiście sprawa ewentualnego wyboru osoby o bardzo ciemnej karnacji skóry stanowi jeden z najistotniejszych obecnie problemów Kościoła. Ważniejszy z pewnością od jakiejś pedofilii, choćby z tego powodu, że molestowanie dzieci zawsze było i zawsze będzie, a Murzyna na Tronie św. Piotra nie było jeszcze nigdy. Jednak nie sądzę, żeby groźba rozłamu była naprawdę realna. Po śmierci Jana Pawła II środowiska związane z Radiem Maryja rzeczywiście były gotowe do schizmy w razie wyboru czarnoskórego papieża. Obecnie jednak jest to bardzo mało prawdopodobne. Przez te kilka lat przykład prezydenta Obamy oswoił polskie społeczeństwo z myślą, że Murzyni są w stanie zajmować najważniejsze stanowiska na świecie. Wiele dla zaakceptowania ewentualnego wyboru czarnego papieża zrobił poseł Godson, który pokazał Polakom, iż Murzyn też może być przyzwoitym człowiekiem". 
Negatywny stosunek do wyboru czarnego papieża nie dotyczy wszystkich osób związanych ze środowiskiem Radia Maryja. Według słów byłego biskupa łomżyńskiego Stanisława Stefanka, wygłaszającego katechezy na antenie Radia Maryja: "afrykański papież nie powinien Polaków przerażać, bo i królowa Polski, Matka Boska Częstochowska, i mały Jezus na jasnogórskim obrazie też przecież są czarni". Przeciwne zdanie prezentuje za to poseł Krystyna Pawłowicz. Jak stwierdziła w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego", częstochowska Madonna wcale nie jest "czarna" tylko "mocno opalona". Świadczyć mają o tym "typowo słowiańskie" rysy twarzy postaci na obrazie. "Mówić, że królowa Polski może mieć coś wspólnego z Murzynką, to tak jakby stwierdzić, że Jezus był Żydem".
Potwierdza to rzecznik ONR-u, Marian Kowalski. "Nasi eksperci przeprowadzili dokładne frenologiczne badania czaszki Matki Boskiej Częstochowskiej. Wynika z nich jednoznacznie, iż jasnogórska Madonna jest stuprocentową Aryjką".