czwartek, 27 czerwca 2013

GRONKIEWICZ- WALTZ CHCE SIĘ PODAĆ DO DYMISJI

Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, postanowiła uprzedzić działania opozycji, zmierzające do usunięcia jej ze stanowiska i sama ogłosiła chęć złożenia rezygnacji ze stanowiska osoby zarządzającej warszawskim samorządem.
Podam się do dymisji. Kiedy? HGW.
Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła w wydanym dzisiaj specjalnym oświadczeniu: Ostatnie ataki na mnie oraz znaczne poparcie warszawiaków dla akcji zbierania podpisów w sprawie mojej dymisji, skłoniły mnie do głębszej refleksji nad efektami mego kierowania samorządem stolicy. W jej wyniku doszłam do wniosku, że moi przeciwnicy mają w znacznej części rację. Rzeczywiście rządzenie tak ogromnym miastem nieco mnie przerosło i nie podołałam obowiązkom w takim stopniu, aby zapewnić Warszawie tak sprawne kierownictwo, jakbym chciała. Jednocześnie porzucanie mych obowiązków tak z dnia na dzień, bez dokończenia pewnych istotnych dla stolicy spraw, uważam za skrajnie samolubne i nieodpowiedzialne. Stąd też, zanim podam się do dymisji, chciałabym dokończyć najpilniejsze sprawy, tak, aby nie zostawiać mojemu następcy bałaganu. Dlatego też postaram się skończyć budowę czwartej linii metra, przekształcić część tras: Toruńskiej i Armii Krajowej na stałe w basen mego imienia oraz przebudować Zamek Królewski na aquapark, połączony z hipermarketem. No i oczywiście podwyższyć ceny 20-minutowych ulgowych biletów komunikacji miejskiej do 5 zł. Ponadto zamierzam przekształcić pałac w Wilanowie w oficjalną letnią rezydencję prezydentów stolicy, żeby żaden mój następca nie musiał się poniżać i wydawać majątku, próbując do niego wejść. 
O tym, że prezydent rzeczywiście szykuje się do dymisji, świadczy przedłożony radzie miasta projekt uchwały, przewidującej potrojenie wysokości odpraw dla odwoływanych wysokich warszawskich urzędników. Planowany termin rezygnacji Hanny Gronkiewicz-Waltz, związany z dokończeniem czwartego etapu budowy metra, to rok 2040.

niedziela, 23 czerwca 2013

GEJE BIJĄ DRESIARZY

Fala przemocy przechodzi przez Łódź. Gangi gejów terroryzują miasto, kierując swą agresję przeciwko tzw. ''dresiarzom'', hoolsom łódzkich klubów piłkarskich oraz skinheadom. Znaczna część łodzian żyje w ciągłym strachu przed atakami na tle odmiennej orientacji seksualnej.

Agresywni geje łamią nawet konwencję genewską,
przebierając się w mundury przeciwnika
Tylko w tym tygodniu pobitych zostało przynajmniej 8 osób, spłonęły też, podpalone przez ''nieznanych sprawców'', 4 samochody marki BMW. A takich zdarzeń może być o wiele więcej, bowiem wiele ofiar w obawie przed zemstą gejów nie zgłasza faktu pobicia na policję. Kim są zatem ofiary homoseksualnych szajek? 
Kamil, lat 24, 190 wzrostu, mięśnie jak u kulturysty, na ramieniu wytatuowane godło jego ulubionego klubu piłkarskiego z napisem: ''Kto nie skacze, ten Żyd". Rozmawiamy przed blokiem. Obok nas wielki, namalowany sprajem napis ''Gay power''. Koło niego na murze skrzyżowane nóż i siekiera, znak najgroźniejszej gejowskiej bojówki Black Fag. - Parę tygodni temu geje zrobili mi wjazd na kwadrat. Ktoś im doniósł, że w moim mieszkaniu zbierają się szalikowcy. Nas było czterech, ich z sześciu. Koledzy codziennie chodzą na siłkę, trenują boks, ale kiedy geje wpadli znienacka, krzycząc ''na plasterki'', nie mieliśmy najmniejszych szans. Ja się jeszcze jako tako wywinąłem, ale dwóch kumpli wylądowało w szpitalu. Później przez miesiąc mieszkałem u dziewczyny, bałem się nawet zaglądać do domu. Parę dni temu zrobiliśmy z kolegami, kibicującymi innemu klubowi, takie przyjacielskie spotkanie w lesie, tzw. ustawkę. Niektórzy koledzy trochę ze sobą dyskutowali, inni zbierali grzyby, no bo jest taka odwieczna rywalizacja między nami kibicami, fani której drużyny więcej prawdziwków znajdą. I nagle wpadła banda gejów z bejsbolami, siekierami i maczetami. Gonili nas przez las ze trzy kilometry. Dzwoniliśmy z kolegą na policję, ale policjanci w ogólnie nie przyjechali, tak się boją gejów. 
- Na dzielnicy to w dzień mogę jeszcze chodzić normalnie, ale kiedy chcę wyskoczyć do centrum, zamiast mojego ukochanego dresu muszę nakładać jakieś obrzydliwe spodnie - rurki z lycrą. W przeciwnym razie nieraz bym już miał obity ryj, a pewnie i coś dużo gorszego by mnie spotkało - mówi Mariusz (lat 22), dresiarz od 8 lat. - A te rurki nie dość, że obrzydliwie wyglądają, to jeszcze okropnie cisną. Kiedy chcę wyjść na miasto, nawet obcinam ładnie paznokcie i usuwam skórki, bo bandy gejów i ręce potrafią sprawdzać. Kolega zaczął nawet depilować plecy. Pracuje na budowie, a że jest lato i gorąco, to nieraz chodzi bez koszulki. Jakby go geje dorwali, to normalnie miałby murowany wp...dol, a tak zawsze może powiedzieć, że dres to takie ubranie robocze. W ogóle cała dzielnia żyje w ciągłym strachu. Niektórzy kumple to z domu wyskakują już tylko po wino. Wieczorem na ławce nie spotkasz nikogo znajomego, a jak siedzą ziomki, to wszyscy poprzebierani za gejów. 
Do gejów coraz częściej zaczynają dołączać lesbijki. - Stałyśmy se k... spokojnie z koleżankami k..., aż tu podchodzą k... dwie takie k... i do suki, znaczy się k... koleżanki - ''co się k... lampisz'' i z miejsca jej k... strzała k... w ryj. I k... takimi słowami się k... do nas k... odnosiły, że nawet k.. jak k... w poprawczaku k... kiblowałam, to nigdy k... takich bluzgów k... nie słyszałam - mówi Kamila (lat 18). - Teraz k... to wieczór k... nawet k... na miasto nie wyp...lamy się k... polansić, tak się k... boimy. 
W związku z tymi wydarzeniami Polskie Towarzystwo Miłośników Dresów z Trzema Paskami, Łódzka Unia Blokersów, Stowarzyszenie ‘’Rycerze Ortalionu’’, grupy hoolsów obu największych łódzkich klubów piłkarskich, łódzki fanklub komórkowych filmików, realizowanych na podstawie powieści Olka ‘’Ojca’’ Dumasa ‘’Trzej bejsbolerowie’’ oraz Inicjatywa Zimny Łokieć organizują w przyszły czwartek marsz pod hasłem ''Stop homoprzemocy''. Dołączenia do marszu odmówił natomiast łódzki Ruch Narodowy, w którym bardzo duże wpływy ma Sekcja LGTB. W oficjalnym oświadczeniu narodowcy stwierdzili: "Wprawdzie niektórzy członkowie naszej organizacji padają ofiarą ataków ze strony gejów, ale Ruch Narodowy zawsze chciał prawdziwych męszczyzn i nareszcie takich mamy". Część łódzkich narodowców zaproponowała nawet ofiarowanie bojowym gejom ryngrafu, poświęconego osobiście przez prałata Jankowskiego, oraz portretu Romana Dmowskiego.

czwartek, 20 czerwca 2013

POLSKA GOSPODARKA ZDECYDOWANIE PRZYSPIESZY

Polska nie musi obawiać się kryzysu gospodarczego - stwierdził wczoraj podczas konferencji prasowej minister Jacek Rostowski. - Rząd przygotował rewolucyjną metodę, dzięki której nasza gospodarka nie tylko uniknie światowych zawirowań ekonomicznych, ale i zdecydowanie przyspieszy.
Nasz program to zupełnie nowa jakość w światowej ekonomii. Dotychczas przyspieszenie takie stanowiło wynik korzystnych zjawisk ekonomicznych, gospodarczych i społecznych. Teraz będzie odwrotnie - to przyspieszenie zainicjuje powstawanie takich zjawisk. Przede wszystkim chcemy przyspieszyć pracę. Teraz pracownicy to, co dotychczas robili w ciągu ośmiu godzin, będą musieli zrobić w sześć. Oczywiście może się okazać, w nielicznych zapewne przypadkach, że nie wyrobią się z pracą. Wtedy będą musieli po prostu zostać te dwie godziny dłużej, oczywiście już bezpłatnie. Spowoduje to zdecydowany wzrost wydajności polskich przedsiębiorstw, przynajmniej w przeliczeniu na godzinę. Dzięki temu Polska, zamiast tkwić przy końcu listy gospodarek europejskich, jeśli chodzi o wydajność na godzinę pracy, znajdzie się na jej początku. Polska gospodarka podskoczy więc zdecydowanie w statystykach, a o to przede wszystkim chodzi rządowi. Ponadto przy niezmienionej wydajności ogólnej, zdecydowanie spadną koszty pracy, co wyraźnie poprawi konkurencyjność naszej gospodarki. Polska na takim przyspieszeniu wkroczy nie tylko w 2014 rok, ale od razu wjedzie w XXII wiek - dodał z uśmiechem minister finansów. 
Pierwsi nauczyciele znaleźli się już na wózkach
Według słów Jacka Rostowskiego przyspieszenie ma objąć również szkolnictwo. Nauczyciele będą musieli zrealizować cały program w 6,5 miesiąca, dzięki czemu przez resztę roku będą mogli swobodnie odbywać bezpłatne staże jako operatorzy wózków widłowych. Dotyczy to również nauczycieli akademickich. Ma to zdaniem rządu kilka zalet. Po pierwsze obniży wydatki samorządowe i rządowe na oświatę, dzięki czemu będzie je można przeznaczyć na inne, bardziej pożyteczne cele. Wzrośnie wszechstronność kwalifikacji nauczycieli, tak potrzebna na współczesnym, zmiennym rynku pracy. W końcu rozwiązany też zostanie poważny problem społeczny. Chodzi o osoby z wykształceniem wyższym, posiadające pewne aspiracje pedagogiczne czy naukowe lub poważne inklinacje do pracy umysłowej, które - z powodu braku właściwego zajęcia - pracują fizycznie. Teraz, kiedy nauczyciele "wsiądą na wózki", ludzie ci nie będą mieli powodów zazdrościć im pracy. Zmniejszy do zdecydowanie frustrację absolwentów, nie mogących znaleźć po studiach pracy, zgodnej z ich wykształceniem. 
Temu ostatniemu celowi ma służyć również opracowywana przez rząd ustawa, zezwalająca pracodawcom zlecić wykonywanie prac fizycznych zatrudnionym u nich pracownikom umysłowym. Będą oni musieli dodatkowo przepracować w tym charakterze cztery - dotychczas wolne - dni w miesiącu, oczywiście bezpłatnie. A że nie wszystkie przedsiębiorstwa posiadają wystarczającą ilość stanowisk dla pracowników fizycznych, więc projekt przewiduje możliwość odstępowania - oczywiście płatnego - przez "macierzystych" przedsiębiorców ich pracy innym firmom. Znaczne zainteresowanie wynajmowaniem takich pracowników zgłosili właściciele sieci hipermarketów, pod warunkiem, że suma odstępnego płaconego przedsiębiorcom będzie o wiele niższa, niż ta, którą musieliby zapłacić "normalnym" zatrudnionym. 
Natomiast dla uczniów klas ponadpodstawowych, którzy będą mieli teraz 5,5 miesięcy wakacji, rząd przygotował program obowiązkowych bezpłatnych staży, mających ich przystosować do pełnego wejścia na rynek pracy od razu po skończeniu szkoły. Rodzi to pytanie, czy aby najmłodsi gimnazjaliści podołają takim obciążeniom? Minister Rostowski starał się rozwiać obawy dziennikarzy, dotyczące zatrudniania 13-, 14-latków: - Rzeczywiście taka młodzież do wielu prac się jeszcze nie nadaje, jednak - jak pokazują doświadczenia zagraniczne - zupełnie dobrze radzi sobie z wieloma pracami polowymi, robieniem bombek czy szyciem adidasów. 
Reforma ta współgra wyraźnie z - szykowanym przez rząd - kolejnym rozszerzeniem okresu rozliczania czasu pracy. Według planów gabinetu Donalda Tuska, w przyszłym roku na on wzrosnąć z 4-12 miesięcy do 40 lat. - To wraz z przyspieszeniem gospodarki ostatecznie zlikwiduje to - tak nurtujący wielu Polaków - problem nadgodzin - dodał minister finansów.
Zdaniem ministra rządowa koncepcja jest absolutnie nowatorska, a jej przyjęcie przez Sejm zapisze się złotymi zgłoskami w historii światowej ekonomii. Już teraz wzbudziła szerokie zainteresowanie za granicą. Nad szerokim czerpaniem z polskich wzorów zastanawiają się inne, mocno przyspieszające gospodarczo kraje, takie jak Chiny, Bangladesz i Wietnam.

sobota, 15 czerwca 2013

ZAGADKA ZEGARKÓW MINISTRA NOWAKA ROZWIĄZANA

Dzięki intensywnej pracy detektywa Rutkowskiego, znamy już prawdę o zegarkach ministra Nowaka. Okazało się, że szef resortu transportu tak naprawdę nie posiadał nigdy żadnego kosztownego czasomierza. Co więcej nie miał nigdy zegarka, który kosztowałaby go więcej niż 10 PLN.
Ten zegarek cała rodzina ministra robiła dwa lata
Znanemu śledczemu udało się zdobyć jeden ze ''złotych'' zegarków Nowaka. Okazało się, że w rzeczywistości złota jest w nim tylko farba, którą został pokryty. Koperta zegarka została zrobiona z tektury, zaś w środku znajduje się mechanizm rosyjskiego budzika, kupionego na targu. 
W świetle przedstawionych przez detektywa Rutkowskiego dowodów, minister przyznał się do mistyfikacji. - Obracałem się w środowisku, gdzie wszyscy nosili drogie zegarki. Nie chciałem odstawać i wstyd mi było, że jestem biedny. Dlatego sam robiłem swoje zegarki, wykorzystując elementy tańszych, kupionych na bazarach albo po prostu znalezionych. Ślęczałem nad nimi całymi nocami po pracy, przy świetle świeczek, bo z głodowej ministerialnej pensji nie stać mnie przecież na opłacenie rachunków za prąd. Przez wiele dni przykręcałem śrubki, malowałem na złoto, dopasowywałem mechanizmy. Udało mi się przy tym dokonywać nie lada sztuk. Możecie wierzyć, że zmiana zegarka z siedmioma melodyjkami, który dostałem na komunię, w złotego wodoodpornego roleksa nie była wcale łatwa. Niekiedy rodziło to przezabawne sytuację. Przez pewien czas nosiłem zegarek przerobiony ze znalezionego na śmietniku zegara z kukułką. Zdarzyło się kiedyś na spotkaniu ministrów transportu Unii Europejskiej, że podczas referowania kluczowej kwestii, z zegarka wyskoczyła mi ta kukułka i zaczęła kukać - śmieje się minister. 
Mogę powiedzieć, że gdybym nie był ministrem, mógłbym być naprawdę niezłym zegarmistrzem. Przyznam się nawet szczerze, że ze swoich osiągnięć w tej dziedzinie jestem o wiele bardziej dumny niż z moich dokonań na polu transportu - powiedział ''Medialnym Faktom'' minister Nowak.

czwartek, 13 czerwca 2013

ROKITA SPRAWDZA JAK ŻYJE SIĘ TZW. BIEDNYM POLAKOM

Na niecodzienny eksperyment socjologiczny zdecydował się Jan Maria Rokita. Polityk chce sprawdzić jak żyje się tzw. biednym Polakom.

Rokita nie wierzy, że w Polsce można żyć biednie.
Powody decyzji są jasne – Jakiś czas temu usłyszałem debatę na temat biedy w Polsce. Oczywiście nie wierzyłem własnym uszom, że za rządów PO takie zjawisko może istnieć. Wg. interlokutorów tej dyskusji w naszym kraju istnieją podobno ludzie, którzy mają problemy ze znalezieniem pracy, a do tego ich całe pensje są np. zajęte przez komorników. Postanowiłem sprawdzić czy faktycznie jest im tak źle, jak mówili opozycyjni kłamcy. W ramach eksperymentu na polityka nałożono zajęcie komornicze na 350 tys. zł, czyli równowartość kredytu na mieszkanie. Ponadto polityk zdecydował się, w celu lepszego wcielenia się w rolę szarego obywatela, złożyć legitymację członkowską Platformy Obywatelskiej. Na chwilę obecną, w początkowej fazie eksperymentu Rokita zdecydował się na opuszczenie Polski. Miejmy nadzieję, że tym razem nie wybierze linii Lufthansa i zdecyduje się na taniego przewoźnika.

LEWICA BRONI JACKA KURSKIEGO

W związku z odebraniem przez Parlament Europejski immunitetu europosłowi Jackowi Kurskiemu (na zdj.) z nieoczekiwaną obroną jednego z czołowych działaczy Solidarnej Polski wystąpili politycy lewicy.
Przypomnijmy, Jacek Kurski na początku tego roku został zatrzymany przez elbląską policję za naruszenie zakazu skrętu w lewo. I właśnie kierunek, w którym podążał europoseł, wzbudził duże kontrowersje. Według redaktora naczelnego ''Krytyki Politycznej'', Sławomira Sierakowskiego świadczy to wyraźnej dyskryminacji lewicy. - Gdyby skręcał w prawo, z pewnością polskie władze nie wystąpiłyby o odebranie immunitetu. To kolejny przykład na to, jak lewica jest traktowana pod rządami prawicowej Platformy Obywatelskiej
Natomiast Janusz Palikot stwierdził, iż decyzja ta ma na celu tylko i wyłącznie zohydzenie politykom wykonywania skrętów w lewo. - Ja, kiedy skręciłem w lewo, zostałem szefem ugrupowania parlamentarnego. Platforma chce zapobiec kolejnej takiej sytuacji. 
Wyrazy współczucia Kurskiemu złożył również Leszek Miller, który po kontrowersyjnej decyzji Europarlamentu zaprosił go na Kongres Lewicy. - To dobrze, że poseł Kurski wreszcie podążą w dobrym kierunku. Pragniemy, żeby dołączył do takich działaczy lewicowych jak Lech Wałęsa czy Margaret Thatcher. 
Natomiast sam Jacek Kurski stwierdził: - Nigdy nie skręcałem w lewo, zwłaszcza w Elblągu. Gdybym wtedy skręcił w lewo, z pewnością dojechałbym już do SLD.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

GRONKIEWICZ-WALTZ LIKWIDUJE MPWIK

Prezydent Warszawy, Hanna Gronkowiec-Waltz zlikwiduje Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Powodem okazały się zmiany klimatyczne.



Woda z kranu? Do picia tylko Perrier
Ostra nawałnica krytyki przeszła nad stołecznym magistratem po fali ulew, które sparaliżowały miasto. Odpowiedź prezydent miasta była natychmiastowa. - To zmiany klimatu. Trzeba się do nich przyzwyczaić, a nie pomstować na nie – mówiła Hanna Gronkiewicz-Waltz. W związku z tym dalsze istnienie MPWiK pozostawało pod znakiem zapytania. 
Dziś zapadła ostateczna decyzja, przedsiębiorstwo zostanie zamknięte. – Z przyrodą nie wygrasz. Zamiast martwić się zapchaną kanalizacją musimy zwyczajnie się z tym pogodzić. Najwyższy czas, aby Warszawa zaczęła żyć w zgodzie z naturą – kontynuowała Pani Prezydent. W jej opinii nadwyżka wody na warszawskich ulicach może być zlikwidowana przez mieszkańców miasta, którzy pozbawieni wodociągów powinni uzbroić się w wiadra i wybrać nadmiar wody z metra i ulic. Tak uzyskaną wodę można np. wykorzystać do celów domowych. Taka forma współpracy nosi nazwę partnerstwa publiczno-prywatnego i jest  bardzo rozpowszechniona w krajach zachodnich.


Szanowny Pan Redaktor

TERLIKOWSKI ARESZTOWANY, BO… DZIURAWIŁ PREZERWATYWY

Jak donosi mazowiecka policja, znany dziennikarz katolicki Tomasz Terlikowski, były już naczelny redaktor ''Frondy'', został ujęty podczas włamania do kiosku w podwarszawskich Ząbkach. Jak tłumaczył funkcjonariuszom, powodem tego czynu była chęć przedziurawienia znajdujących się tam prezerwatyw.
Najsłynniejszy zombie III RP, Tomasz Terlikowski

Policjanci ujawnili, że podejrzany wraz ze swoimi wspólnikami, byłymi marszałkami Sejmu Markiem J. i Jurkiem M. (ZOBACZ TUTAJ), przepiłowali ręczną piłką do metalu żaluzje chroniące tzw. okienko w kiosku. Następnie Terlikowski wsunął się przez wyrżnięty otwór i zaczął dziurawić znajdujące się na wystawie prezerwatywy. Niestety zaczepił się paskiem o niedopiłowany fragment żaluzji i zawisł na nim. W tej pozycji zastał go patrol, bowiem jego wspólnicy uciekli na widok radiowozu, nie udzielając ''koledze'' pomocy. Dzięki wytężonej pracy policji zostali jednak ujęci następnego dnia w siedzibie partii Prawica Rzeczypospolitej, której obaj są szefami. 
Funkcjonariusze z Ząbek rozbili w ten sposób groźny gang odpowiedzialny za napady na ok. 40 podwarszawskich kiosków, kilkanaście sklepów i 10 stacji benzynowych, podczas których przestępcy dopuszczali się dziurawienia wszystkich znajdujących się tam prezerwatyw. Jak tłumaczyli podejrzani, ich celem było zwiększenie dzietności Polaków. Do tego czynu miał ich skłonić jeden z rysunków Andrzeja Mleczki umieszczony w ‘’Gazecie Wyborczej’’, przedstawiający chłopca dziurawiącemu ojcu prezerwatywy; który zapytany przez matkę, dlaczego to robi, odpowiada: "Sam nie dam rady utrzymać was na emeryturze". Stąd też, jak powiedział Tomasz Terlikowski ‘’Medialnym Faktom’’, ‘’Gazeta Wyborcza’’ po raz kolejny stała się inspiratorką przestępczej działalności i w związku z tym należy ją definitywnie zdelegalizować.
Po aresztowaniu okazało się jednak, że Tomasz Terlikowski od kilku miesięcy nie żyje. (PISALIŚMY O TYM TUTAJ) Jak dowiedziała się redakcja ''Medialnych Faktów'', polska policja poprosiła o pomoc w rozwiązaniu tego problemu, mających spore doświadczenie w dziedzinie zjawisk paranormalnych, swoich kolegów z wydziału Archiwum X amerykańskiego FBI. 
Aresztowano również, podejrzanego o sprzedaż szajce nielegalnych igieł do dziurawienia oraz paserski skup uszkodzonych prezerwatyw, byłego ministra sprawiedliwości Jarosława G., pseudonim ''Zamrożony''. Policja wciąż poszukuje piątek członkini szajki, aktualnie zatrudnionej na stanowisku parlamentarzysty, Krystyny P. Członkom gangu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

sobota, 8 czerwca 2013

PUTIN MA WŁASNE JEZIORO

Kult jednostki we współczesnej Rosji coraz bardziej się rozszerza, momentami dochodząc do absurdu. Chodzi oczywiście o Najprzystojniejszego Rosjanina i Największego Tancerza Rosji (CZYTAJ TUTAJ), a przy tym - mimochodem - prezydenta tego kraju, Władymira Putina. Ostatnio jego imieniem zostało nazwane jedno z jezior w obwodzie pskowskim, położone w pobliżu granicy z Białorusią.

albo po prostu Gnojowy Staw,
jak nazywają je nieoficjalnie miejscowi
Według Michaiła Podliżewieńskiego, burmistrza/mera położonego w pobliżu miasteczka Putinogorod (do 1919 r. Carogorod, później m.in. Stalinogorod i Breżniewgorod) wcale nie chodzi o przypodobanie się najważniejszej osobie Rosji. Celem zmiany ma być przywrócenie dawnej, tradycyjnej nazwy akwenu do niedawna nazywającego się jeszcze Jeziorem Breżniewa. Na znalezionych niedawno w miejscowym archiwum oryginalnych mapach z XVIII w. figuruje ona właśnie pod nazwą Jezioro Putina. - Prawdopodobnie, któryś z przodków dzisiejszego premiera odkrył to jezioro, w tamtym okresie zagubione wśród nieprzebytych ostępów leśnych. - Świadczy to o tym, że Władymir Putin wywodzi się z rodziny znamienitych odkrywców, niewątpliwie bardzo zasłużonej dla Rosji. Tak znakomity prezydent z tak znamienitymi korzeniami zasługuje nie tylko na jezioro własnego imienia, które zostało zresztą przecież nazwana nie na cześć Władymira Putina tylko jego wielkiego przodka, ale na o wiele szersze upamiętnienie. Dlatego też w naszym skromnym miasteczku zorganizowaliśmy muzyczny festiwal putinowski, na którym znajdą się kompozycję poświęcone Władymirowi Putinowi. Ponadto, jak się okazuje, inny z przodków prezydenta był kompozytorem i to znakomitym. Szukamy usilnie w archiwach nut jakiś stworzonych przez niego utworów. Jestem niemal pewien, że znajdziemy je na czas, by móc odegrać przynajmniej jedno dzieło na pierwszym festiwalu putinowskim. 
Przeciwko nazwaniu tego jeziora imieniem Putina zaprotestowała Białoruś. Prezes Białoruskiego Towarzystwa Geograficznego, Wiktor Pińczuk, stwierdził, że w mińskim archiwum odkryte zostały oryginalne mapy z XVI w., na których zbiornik ten nazywa się Jeziorem Łukaszenki. Dowodzi to jego zdaniem, że mapy przedstawione przez Rosjan to "bezczelne fałszerstwo", a jezioro w rzeczywistości zostało odkryte przez Władymira Łukaszenkę, przodka obecnego przywódcy Białorusi.

środa, 5 czerwca 2013

MILLER ZAPROSIŁ ZMARŁĄ THATCHER NA KONGRES LEWICY

Skandal dyplomatyczny wywołał szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nieżyjąca już była premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher otrzymała zaproszenie na Kongres Lewicy od żyjącego jeszcze, byłego już polskiego premiera, Leszka Millera. 


Leszek Miller nigdy nie zmywa z twarzy animuszu
Partyjni koledzy bronią swojego przewodniczącego: - Jaki tam skandal dyplomatyczny. Przecież ona nie pełniła żadnej funkcji publicznej, bo nie żyła. Nawet jak żyła, to nie była już przecież premierem, więc nie rozumiem tej nagonki - tłumaczył rzecznik SLD Dariusz Joński, wybitnej klasy historyk specjalizujący się w powstaniu warszawskim. W obronie kolegi zasugerował także, że z listy wykreślono m.in. Augusto Pinocheta oraz Miltona Friedmana.

Czy tak miałby wyglądać udział
Żelaznej Damy w Kongresie Lewicy?
Zapytaliśmy przewodniczącego, czy zaprosił również Adolfa Hitlera. - Nie przypominam sobie. Wydaje mi się, że mogliśmy o nim zapomnieć - tłumaczył Miller. Z naszych informacji wynika, że oprócz Hitlera na kongresie zabraknie również Ryszarda Kalisza. Natomiast jako gwiazda wieczoru wystąpi laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Lech Wałęsa. Nie udało nam się jednak do tej pory uzyskać informacji, czy na jego życzenie SLD-owscy homoseksualiści będą musieli stać za murami kongresowych zabudowań.

wtorek, 4 czerwca 2013

W CAŁEJ POLSCE PODROŻEJĄ BILETY MPK

Kongres Prezydentów Miast Polskich, który odbył się we Wrocławiu, zadecydował o 50-procentowej podwyżce biletów komunikacji miejskiej w całej Polsce. Powodem tego jest makabryczne odkrycie, dokonane w stolicy Estonii, Tallinie - mieście, które od początku 2013 r. wprowadziło "bezpłatną" komunikację miejską. Okazało się jednak, że wcale ona taka bezpłatna nie jest i, jak wszystko w życiu, ma swoją cenę.
Oficjalnie władze miasta krok ten tłumaczyły kryzysem gospodarczym i ogromnym bezrobociem na terenie

mieszkańców Warszawy do gułagu
Estonii. Bezpłatne przejazdy miały pomóc, znajdującym się w ciężkiej sytuacji mieszkańcom, zwiększyć liczbę osób zameldowanych w Tallinie i płacących w mieście podatki, a przy okazji rozładować korki w stolicy nadbałtyckiego kraju. Wszystko okazało się jednak jednym wielkim kłamstwem. Przypomnijmy, dwa dni temu w niezwykle opiniotwórczym, ogólnoświatowym periodyku internetowym "The Onion" ukazał się artykuł odkrywający kulisy "bezpłatnej" komunikacji. Dziennikarze "Onionu", przy pomocy nielicznych niezależnych i nie do końca zastraszonych miejscowych żurnalistów, przeprowadzili śledztwo w sprawie masowych zaginięć obywateli Estonii, którymi nie chciała zająć się miejscowa policja. Okazało się, że całe autobusy mieszkańców Tallina wywożone są na Syberię, gdzie trafiają do ciężkich obozów pracy. Ci za mali lub za słabi, aby rąbać tajgę, są traktowani jako rezerwuar organów do przeszczepów. Właśnie ze sprzedaży: nerek arabskim szejkom i niewolników zarządowi rosyjskich gułagów, finansowana są rzekomo bezpłatne przejazdy tallińskimi autobusami. Oblicza się, że bezpłatna komunikacja miejska Tallina mogła pochłonąć dotychczas nawet kilkanaście tysięcy ofiar. 
Informacje "Onionu" wywołały ogromną burzę polityczną w tym nadbałtyckim kraju. W całym kraju wybuchły zamieszki. Burmistrz Tallina i cały zarząd miasta zostali aresztowani przez francuskich spadochroniarzy. Do dymisji podał się również rząd Estonii, podejrzewany o łatanie w ten sposób dziury budżetowej. 
 Przed ujawnieniem tej makabrycznej historii idea bezpłatnej komunikacji budziła szerokie zainteresowanie również w naszym kraju. Do Tallina jeździły liczne delegacje polskich miast, które, oprócz raczenia się estońską wódką na koszt podatników, miały również odkrywać "jak to się robi w Estonii", a także zbadać możliwość wprowadzenia takich rozwiązań u siebie. Prawie wszystkie wracały przekonane, "że u nas się tak nie da", gdyż polskie miasta nie będą w stanie sfinansować bezpłatnych przejazdów dla wszystkich mieszkańców i turystów. Tylko śląskie, 60-tysięczne Żory, niewielkie podwarszawskie Żąbki i częściowo Nysa postanowiły pójść w ślady stolicy Estonii. Obecnie wyjaśniło się, że niechęć polskich metropolii nie miała podłoża tylko finansowego.
 - Od początku coś podejrzewałem. To niemożliwe, żeby taka zapyziała dziura, jak postradziecki Tallin w silnie dotkniętej kryzysem Estonii, mogła pozwolić sobie na coś takiego - powiedział "Medialnym Faktom" prezydent Poznania, Ryszard Grobelny. - I jeszcze ten bezpłatny Internet dla każdego Estończyka. W dodatku bez żadnych ograniczeń. Od razu wydało mi się to nadzwyczaj podejrzane. - Ręka boska obroniła nas przed zrobieniem z Warszawy drugiego Tallina- stwierdziła prezydent stolicy Polski, Hanna Gronkiewicz-Waltz. - To się mogło skończyć ogromnym nieszczęściem, niewiele mniejszym od tego, jakiego Warszawa doznała podczas II wojny światowej. Przecież, wprowadzając bezpłatną komunikację miejską, skazalibyśmy tysiące mieszkańców naszego miasta na egzystencję w sowieckich gułagach. 
 Dlatego też włodarze wszystkich największych miast niemal jednogłośnie zadecydowali o zdecydowanej podwyżce biletów. Jak możemy przeczytać w opublikowanym przez uczestników Kongresu Prezydentów Miast Polskich oświadczeniu: "Tylko utrzymywanie bardzo wysokich cen przejazdów pojazdami komunikacji miejskiej może ocalić nasz kraj od wtórnej sowietyzacji, a wielotysięczną rzeszę Polaków przed niewolnictwem i międzynarodowymi gangami handlarzy organów".

poniedziałek, 3 czerwca 2013

SONDAŻ HOMO HOMINI: ANARCHIŚCI IDĄ PO WŁADZĘ

Anarchiści rzucili PO poważne wyzwanie
Niezwykle zaskakujące okazały się ostatnie wyniki sondażu przeprowadzonego przez Homo Homini. W wyborczym wyścigu prowadzi proembrionalne Prawo i Sprawiedliwość, które uzyskało 32% poparcia czyli 5% więcej niż rządząca Platforma Obywatelska. Na trzecim miejscu znalazł się popierający zbrojne interwencje Sojusz Lewicy Demokratycznej z 14% poparciem. W parlamencie znalazłaby się również prorządowy Ruch Poparcia Palikota oraz odwieczny koalicjant rządowy PSL.  Obie partie uzyskały 6%. Chwilowe problemy Platformy mogą budzić zdziwienie . Rząd jednak już ma gotowy pakiet innowacyjnych projektów mających na celu rozwiązanie jeszcze w tym roku problemów mieszkalnictwa (PATRZ TUTAJ). Alarmujące natomiast są inne informacje. Ponad 50% obywateli poparło postulat anarchistów aby odmówić udziału w wyborach i tym samym w ogóle nie wybierać żadnego rządu. Czy po świetlanych latach rządów PO Polskę czeka anarchia? - Mamy pewien pomysł na ten problem. Wprowadzimy obowiązkowe głosowanie a odmowa będzie zagrożona karą więzienia. - tłumaczy Donald Tusk. Opozycja nie przyjęła entuzjastycznie tej decyzji przypominając, że PO miało największe poparcie właśnie w zakładach karnych. Czy po wprowadzeniu rządowej nowelizacji do prawa wyborczego w przyszłych wyborach Platformie uda się pobić swój rekord i uzyskać 80% poparcia? Komentatorzy polskiej sceny politycznej sugerują, że jest to niewykluczone. Sami anarchiści podchodzą jednak sceptycznie do skuteczności idei reedukacji w ramach prawa wyborczego.