środa, 25 września 2013

TO SZATANIŚCI UKRADLI SZTUCZNE FIOŁKI

To była ewidentna prowokacja, w której niewątpliwie maczali ręce szataniści - tak o tzw. "Aferze Sztucznych Fiołków" powiedział szef Specjalnej Komórki ds. Bezpośredniej Walki z Szatanem i jego Sługami częstochowskiej kurii, gromadzącej m.in. miejscowych egzorcystów, ks. Andrzej Pipa. 


Policja poszukuje człowieka, który ukradł "Sztuczne Fiołki"
(jego portret pamięciowy na zdjęciu).
Chodzi o zaginięcie z wystawy na festiwal sztuk wizualnych ART.eria czterech, krytykujących Kościół i religię, dzieł artysty, znanego pod pseudonimem "Sztuczne Fiołki", które po paru dniach zostały znaleziono w częstochowskiej kurii. - To celowe działanie na rzecz zdyskredytowanie Kościoła katolickiego, przeprowadzone przez wiadome siły, które po raz kolejny uderzyły w samo serce naszej narodowej wiary, tuż pod najświętszą Jasną Górą - czytamy w specjalnym oświadczeniu wydanym przez ks. Pipę. - To, że szataniści maczali w tym palce wskazuje wiele znaków na ziemi i na niebie. Np. w jednym z częstochowskich kin widziano jednego z największych polskich szatanistów, Adama Darskiego, znanego Nergalem, w dodatku w hitlerowskim mundurze! Takie połączenie mówi samo za siebie. Oprócz Darskiego, według naszej wiedzy operacyjnej, w sprawę podrzucenia obrazów mógł być zamieszany nawet arcyszatanista, niejaki Warg Wikernes, perkusista norweskiego blak metalowego zespołu Bużum. Znany on jest nie tylko z podpalenia kilku kościołów, ale także z zamordowania swego przyjaciela Anonymusa. Zdolny byłby on więc również do dokonania tak ohydnego czynu, jak kradzież dzieł sztuki. Tropy wiodą jednak dalej - do prawdziwych inspiratorów tej prowokacji, ludzi, dla których Darski i Wikernes wykonywali swą ubecką robotę, przywódców polskich szatanistów; Janusza Palikota, Leszka Millera i prezydenta Częstochowy, Krzysztofa Matyjaszczyka. Taka podła, antychrześcijańska prowokacja nie powinna zresztą dziwić, w kraju, gdzie dzieci i młodzież wychowuje się na diabelskich Hell Kitty i kucyku Pony, walkach kurate czy muzyce Betlesów i Slejera, a szatanistyczne hity lansowane są przez wszystkie media. O tym, że Szatan wciąż atakuje ukryty, niczym wilk w owczej skórze, świadczy choćby pozornie nieszkodliwy przebój "Ona tańczy dla mnie", którego słowa słuchane od tyłu i co drugą literę, w języku dolnojakuckim niosą wyraźny przekaz: "Szatanie tyś mym panem i bogiem i tobie zawsze cześć oddaję" - czytamy dalej w oświadczeniu. 
Słowa te tonuje rzecznik częstochowskiej kurii, ks. Albin Nieuważny. - Zostawmy na boku Jakutów, satanistów i - wzięte żywcem z dziwnych kazań ks. Natanka - "diabelskie kurate" i muzykę Beatlesów, których osobiście bardzo często słucham i jakoś nigdy przy ich muzyce nie chciałem czcić Szatana. Jednak nie ulega wątpliwości, że kradzież i podrzucenie obrazów stanowiły podłą prowokację, dokonaną przez ludzi niechętnych chrześcijaństwu. Żaden prawdziwy katolik, nawet słysząc, że jakieś dzieło sztuki obraża wartości chrześcijańskie nie zabrałby go cichcem, nie pytając się nikogo o zgodę, z wystawy, bo to zahacza niemal o pospolita kradzież. Co najwyżej zgłosilibyśmy to oficjalnie i legalnymi kanałami staralibyśmy się o zdjęcie takiego obrazu z ekspozycji. Polska nie jest przecież państwem wyznaniowym. A zresztą Kościół żadnej krytyki się nie boi i kompletnie nie obchodzi go, co tam wystawiają sobie jacyś tam artyści.

niedziela, 15 września 2013

HANNA GRONKIEWICZ-WALTZ MODLI SIĘ O ŚNIEG

Czyżby rodziła się nowa nieświecka tradycja? Przed kilku laty posłowie związani z Radiem Maryja modlili się w Sejmie o deszcz, teraz podobną praktykę powtarzają warszawscy radni PO. Jak dowiedziała się nasza redakcja, w jednym z warszawskich kościołów o permanentne opady atmosferyczne modliła się wczoraj podczas specjalnego nabożeństwa prezydent stolicy, Hanna Gronkiewicz-Waltz wraz z radnymi wybranymi z list Platformy Obywatelskiej i częścią klubu parlamentarnego tej partii. 

Tylko 40 dni deszczu może zapewnić płynność ruchu na ulicach
- Tylko trwające pół roku porządne oberwanie chmury, grad wielkości kurzych jaj albo śnieżyca, która pozostawi po sobie co najmniej metrową warstwę śniegu, mogą zapobiec kolejnej katastrofie komunikacyjnej. Taka pogoda sprawi, że nie dojdzie do następnych demonstracji, uniemożliwiającym tysiącom ludzi normalny dojazd do albo z pracy, a ewentualnych protestujących zgoni z ulic, zapewniając w pełni płynny ruch w całej stolicy. Wzywam więc wszystkich warszawiaków, którym zależy na mieście bez korków, aby przyłączyli się do naszych modłów o śnieg lub co najmniej 40-dniową ulewę. Poza tym deszcz uratuje także dziesiątki tysięcy ludzi spędzanych siłą i terrorem przez pseudoliderów związkowych przed oderwaniem się od ukochanej pracy - powiedziała nam Hanna Gronkiewicz-Waltz.
 Jednocześnie prezydent Warszawy zaprzeczyła jakoby modły o oberwanie chmury wiązały się z planowanym przeniesieniem kolejnych demonstracji w rejon al. Armii Krajowej i Trasy Toruńskiej. - Absolutnie nie planujemy utopienia kilkudziesięciu tysięcy protestujących w kolejnym Basenie Toruńskim. A jeśli nawet do tego dojdzie, wszyscy wyraźnie zobaczą po czyjej stronie jest Bóg.

środa, 11 września 2013

MAMA MADZI NIE SIEDZI

Jak dowiedziały się ''Medialne Fakty", Katarzyna W., mimo niedawnego skazania na 25 lat pozbawienia wolności, nie przebywa w zakładzie karnym. Dzięki nieoficjalnym kontaktom w resorcie więziennictwa dowiedzieliśmy się, że kobieta skazana za zabicie własnego dziecka nie znalazła się w żadnym polskim więzieniu! 



Ulubioną rolą aktorki Krystyny Wu była
Lady Godiva
A stało się to na skutek bardzo prostej, choć brzmiącej na pierwszy rzut oka bardzo nieprawdopodobnie, okoliczności. Otóż okazuje się, że Mama Madzi po prostu nie istnieje. 
Wiele posiadanych przez nas informacji już od dawna na to wskazywało, nie mieliśmy jednak jak dotąd co do tego absolutnej pewności. Dopiero niedawno uzyskaliśmy informację jednoznacznie świadczące o tym, iż cała afera stanowiła spisek "Faktu", "Super Ekspresu" i TVN-u, mający zwiększyć poziom czytelnictwa i oglądalności tych mediów. Wiele wskazuje na to, że mogły być w nią także zamieszane osoby ze sfer rządowych, chcące odwrócić uwagę od niepowodzeń i niepopularnych posunięć naczelnych władz państwowych oraz związanych z nimi afer. Ujawniona niedawno przez naczelnego "Super Ekspresu" informacja, iż "gazeta" ta zapłaciła Katarzynie W. za jej zdjęcia w stroju kąpielowym na koniu, okazuje się być tylko czubkiem góry lodowej. Osoba ta otrzymała od mediów znacznie więcej pieniędzy za każdy materiał o niej robiony. A właściwie nie ona, tylko aktorka ją grająca. Bowiem "Katarzyna W." tak naprawdę nigdy nie istniała, zaś jej rolę grała była studentka szkoły teatralnej Krystyna Wu, znana z udziału w niemieckich i holenderskich filmach pornograficznych pod pseudonimem Brunhilda Broniarczyk. Wprawdzie "Fakt" i "Super Ekspres" opłaciły jej operacje plastyczne, tak aby nawet najbliżsi mieli poważne kłopoty z jej poznaniem, jednak duma naszej redakcji, redaktor Zygmunt Dobra Kasza, będący jednym z najwybitniejszych znawców filmów gang bang porno w Europie, rozpoznał ją bez trudu. 
Niezwykle podejrzane są także okoliczności zaginięcia małej Madzi i aresztowania Katarzyny W. Jak twierdzi jeden z funkcjonariuszy sosnowieckiej policji, tuż po otrzymaniu zgłoszenia o zaginięciu Madzi, do miasta przybyła specjalna grupa policji. To jej członkowie znaleźli zwłoki dziecka, a następnie aresztowali Katarzynę W. Miejscowi policjanci zostali bardzo szybko całkowicie odsunięci od sprawy. Jak donosi nasz informator, żaden z nich nie widział ciała dziecka, zaś jego rzekoma matka nie przebywała nigdy - wbrew oficjalnym twierdzeniom - w sosnowieckim areszcie. Kiedy miejscowi funkcjonariusze zaczęli się bliżej interesować tymi dziwnymi zdarzeniami, komendant policji miejskiej otrzymał telefon - jak określił to w rozmowie z naszym informatorem - ''z samej góry". Zaś jeden z policjantów bardziej wnikliwie przyglądających się sprawie został służbowo przeniesiony w okolice Suwałk, drugi zaś zginął w nadzwyczaj podejrzanych okolicznościach, raniąc się śmiertelnie nożem w czasie krojenia chleba. W dodatku okazuje się, że w Sosnowcu nie tylko nikt przed całą aferą nie słyszał o żadnej Katarzynie W. ani jej rodzinie, ale nawet nie ma w tym mieście adresu, pod którym miała ona rzekomo zamieszkiwać. Wszystko to uprawnia nas do wniosku, że nie tylko Mama Madzi, ale i sama Madzia nigdy nie istniała. 
Nie jest to zresztą pierwsza tego typu sprawa. Już wcześniej media tzw. "bulwarowe" dokonywały takich prowokacji, mających napędzić machinę czytelniczą. Jak mówi nasza znajoma dziennikarka, zatrudniona wówczas w "Super Ekspresie", już kilka lat temu ówczesny redaktor naczelny tego czasopisma, Mariusz Ziomecki, osobiście przebierał się za gigantycznego, dwumetrowego kraba, mającego atakować spacerowiczów w warszawskich Łazienkach. Jednak premiera tej akcji odbyła się podczas meczu, rozgrywanego na pobliskim stadionie Legii i próba nastraszenia, wracającej z niego grupy młodzieży, zakończyła się dla Ziomeckiego miesięcznym pobytem w szpitalu. Kolejną próbą stworzenia medialnego faktu dziennik ten podjął w kilka lat później Kornelinie (woj. mazowieckie). Dziennikarze tego czasopisma zamordowali w specyficzny sposób osiem kóz, tak aby móc przypisać tę zbrodnię legendarnemu południowoamerykańskiemu potworowi, zwanemu czupakabrą. Nasza znajoma dziennikarka, na co dzień weganka i członkini Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami musiała osobiście zabijać kozy i wysysać z nich krew. - Wtedy zrozumiałam, że dziennikarstwo też może być brudne. Ponieważ nie chciałam już dłużej zajmować się tworzeniem taniej, makabrycznej sensacji, przy pierwszej okazji przeniosłam się do ''Faktu". 
Bez odpowiedzi jednak pozostaje wciąż pytanie czy tak zwana "Katarzyna W." wygrzewa się na plaży jakiegoś egzotycznego kraju, wydając zarobione na sprawie Madzi pieniądze, czy też może zacięła się śmiertelnie podczas krojenia kiełbasy? Odpowiedzi na to w jakim kraju przebywa i czy w ogóle przebywa na tym świecie "Mama Madzi" najlepiej szukać w zagranicznych filmach pornograficznych. Dlatego cała redakcja z ogromnym poświęceniem śledzi wszystkie najnowsze produkcje tego gatunku, wypatrując pojawienia się tajemniczej Brunhildy Broniarczyk.

wtorek, 10 września 2013

AFGAN DEFENCE LEAGUE BĘDZIE WALCZYĆ Z MULITIKULTUROWYM SPOŁECZEŃSTWEM W AFGANISTANIE.

W Kabulu powstała Afgańska Liga Obrony. Jej głównym postulatem jest wypędzenie z ich kraju zachodnich przyjezdnych.

Afgańczycy nie wierzą w tzw. zachodnią demokrację
Wg. Ligi eksperyment z utworzeniem w Afganistanie społeczeńśtwa multikulturowego nie powódł się. Jak podkreślają nie stało się to bynajmniej z winy ich samych – Zachodni przyjezdni mają poważne problemy z asymilacją. Nie znają naszego języka i nie chcą się go uczyć. Mają w głębokim poważaniu naszą kulturę. Ich zachowanie przechodzi wszelkie granice przyzwoitości a ich uzbrojone bandy notorycznie nękają lokalną społeczność. Dochodzi do zbrodni i gwałtów. Mamy tego serdecznie dość - powiedział przewodniczący Afgan Defence League Ali Nadżibullah
Kolejnym problemem okazał się fakt, że zachodni przyjezdni, głównie chrześcijanie pracujący w zachodnich armiach, ulokowali swoje osiedla bez wcześniejszego uzgodnienia tego z władzami i afgańską społecznością.  
- Najgorszy jest jednak fakt, że ta mniejszość za wszelką cenę stara się  narzucić całemu społeczeństwu tzw. zachodnią demokrację. Jest to system w którym rządzą korporację za sprawą marionetkowych rządów i partii zaś obywatele mają złudzenie, że w jakikolwiek sposób wpływają na politykę. – kontynuował przewodniczący Nadżibullah.
Zebrani na inauguracyjnym spotkaniu wznosili okrzyki: „Yankie go home”, „Jedząc schaboszczaka osiedlasz Polaka”, „Kupując  Poloneza wspierasz polskiego żołnierza”, „Jeżdżąc Rolls Roycem dajesz Elżbiecie 2. forsę” czy „Wszyscy Niemcy to naziści”. 

piątek, 6 września 2013

MORDASIEWICZ: OBCINANIE PALCÓW PRZEZ PRACODAWCĘ MOŻE BYĆ UZASADNIONE

Tak stwierdził Jeremi Mordasiewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych, komentując informację o sytuacji, do której doszło niedawno w rejonie Warszawy. Pod Otwockiem były szef wraz z jednym z podwładnych próbowali zabić ekspracownika, obcięli mu pięć palców i zranili tasakiem m.in. w kark. 

Jeremi Mordasiewicz jak zwykle ocenia
bardzo przenikliwie i trafnie
- Sytuacja ta może budzić uzasadnione wątpliwości, jednak pracodawca niekiedy ma prawo dokonać uszkodzenia ciała pracownika. Sytuacja taka zachodzi, gdy ten drugi złamie zawartą w umowie o pracę klauzulę konkurencji. Zakazuje ona podejmowania innego, konkurencyjnego do pierwotnego, zatrudnienia. W tym wypadku do takiej sytuacji doszło, bowiem pracownik bez pytania pracodawcy o pozwolenie zatrudnił się w innym przedsiębiorstwie. A ponieważ pójście do sądu szkodziłoby dobrze pojętemu interesowi pracodawcy, ponieważ nie miał on legalnie działającej firmy a wszystkich zatrudniał na czarno, stąd też miał prawo pozbawić niewiernego pracownika możliwości podjęcia konkurencyjnego zatrudnienia w każdy możliwy sposób. Zaś obcięcie palców jest może nieco drastycznym, ale bardzo skutecznym rozwiązaniem, które definitywnie uniemożliwia podjęcie pracy w sektorze budowlanym – dodaje Mordasiewicz.

KACZYŃSKI: MEKSYKAŃSKICH MARYNARZY POBIŁA NIEMIECKA ANTIFA

Powołana przez Jarosław Kaczyńskiego specjalna komisja śledcza opublikowała raport z którego wynika, że za pobicie meksykańskich marynarzy odpowiedzialna jest niemiecka Antifa w przebraniach polskich patriotów. Akcję nazwano Prowokacją Gdyńską.


Niemieccy faszyści z Antify w przebraniach polskich patriotów
prowokują międzynarodowy incydent
Członkiem komisji był znany polski poszukiwacz ukrytej prawdy Antoni Macierewicz. – Za pobicie opowiada niemiecka Antifa. Użyła ona przebrań polskich patriotów, aby wywołać międzynarodowy incydent – mówił na konferencji prasowej przewodniczący Kaczyński. W raporcie czytamy, że to nie pierwszy przypadek w historii, kiedy Niemcy stosują podobną metodę. Przywołano tu przykład ataku na radiostację 31 sierpnia 1945 roku tzw. Prowokacji Gliwickiej. Była ona pretekstem do dokonania ataku Rzeszy na Polskę. – Jedną z głównych poszlak w sprawie było nader częste używania przez atakujących słowa „Kurve”, co po niemiecku oznacza zakręt – tłumaczył Macierewicz. Zebrani na konferencji dziennikarze z mediów polskojęzycznych pytali komisję, jak to możliwe, żeby antyfaszyści bili osoby o odmiennym kolorze skóry. – Każdy wie, że antyfaszyści to prawdziwi faszyści, a każdy Niemiec to nazista – tłumaczył Kaczyński. Komisja apelowała o natychmiastowe zerwanie stosunków dyplomatycznych z Republiką Federalną Niemiec. Polski MSZ nie ustosunkował się jeszcze do apelu.  

niedziela, 1 września 2013

OBAMA: TO NIE REŻIM ASSADA UŻYŁ BRONI CHEMICZNEJ

Wiemy, już kto naprawdę stoi za użyciem broni chemicznej w Syrii. Dzięki najnowszym informacjom wywiadowczym okazało się, że rozkazu użycia sarinu nie wydał ani sam Assad, ani żaden z członków jego rządu czy syryjskich wyższych dowódców wojskowych - oświadczył Barack Obama podczas zwołanej dzisiaj specjalnej konferencji prasowej. 
Nie dajcie się oczipować! Śmierć jaszczurom!
Działania naszych agencji nadzoru po raz kolejny przyniosły skutek. Inwigilacja prywatnej korespondencji elektronicznej i telefonów tzw. zwykłych obywateli Sri Lanki, Nepalu, Belize, Malty i Fidzi przyniosła wreszcie pozytywne rezultaty. Dzięki niej dowiedzieliśmy się, że za atakiem stoją reptilianie - jaszczurza rasa z kosmosu, której agenci ukrywają się pod powłoką ludzkich ciał. Jej celem jest szerzenie zła na Ziemi i oczipowanie całej ludzkości, tak aby za pomocą elektronicznych implantów zmusić ją do całkowitego posłuszeństwa. Natomiast bezpośredni rozkaz do ataku wyszedł z Korei Północnej. Dysponujemy pełną wiedzą operacyjna, która wskazuje jednoznacznie, że władze tego państwa, jako centrum osi zła, zostały w całości zinfiltrowane przez reptilian. W tym momencie jasne stało się unikanie przez przywódcę Korei Północnej rozstrzygnięcia konfliktu między obu państwami w bezpośrednim spotkaniu ze mną (ZOBACZ TUTAJ). Po prostu bał się, żebym nie zobaczył jego gadzich cech, u wszystkich reptilian wyzierających spod ludzkiej skóry. 
Nie będziemy się przyglądać bezczynnie jak wroga rasa sieje zamęt na Ziemi. Wydałem już rozkaz uderzenia na ich najwierniejszych sojuszników - ziemskie gady. Nasze lotnictwo wykona precyzyjny, chirurgiczny atak na każde terrarium na świecie, dlatego wszystkie osoby trzymające w domu gady prosimy o niepodchodzenie do terrariów na odległość bliższą niż 200 m, a najlepiej wystawienie terrariów przed dom. Rakiety zostały skierowane również na wyspę Komodo, siedzibę największych ziemskich jaszczurów - waranów. W ten sposób odetniemy reptilian do ich jaszczurczego zaplecza. Ponieważ nie wiemy, jak głęboko reptilianie zinfiltrowali Syrię, nie odwołujemy ataku na ten kraj. Jednak nie jesteśmy pewni, kto jest ich agentem w tym kraju, więc prewencyjne uderzenie zostanie skierowane zarówno przeciw rządowi, jak i opozycji - ogłosił Obama.

SPRAWA TATARA Z SOKOŁOWA TO SPISEK

Sprawa tatara produkcji Sokołowa i jego oceny to typowa prowokacja, będąca wynikiem rozgałęzionego spisku - stwierdził prezes stowarzyszenia ''Nie dla islamizacji Polski", Andrzej Niedziałek. Chodzi tu oczywiście o pozew wniesiony przez firmę Sokołów przeciwko prowadzącemu videoblog „Kocham Gotować”, Piotrowi Ogińskiemu, który niekorzystnie ocenił tatara, wyprodukowanego przez to przedsiębiorstwo. 
Nie jedzmy Tatarów - wzywa Andrzej Niedziałek
- Sam fakt wniesienia pozwu, który skierował przeciw firmie gniew tysięcy internatów i wszystkich polskich blogerów oraz sprawił, że cały polski Internet usłyszał komunikat "tatar Sokołowa jest niedobry", jak i wysoka kwota żądanego przez firmę zadośćuczynienia (150 tys. zł), są na pierwszy rzut oka tak nielogiczne, że nie mogą nie mieć drugiego dna - stwierdził Niedziałek. Według jego słów ten pozew to wynik spisku, za którym mają stać muzułmanie, chcący dokonać islamizacji Europy i wprowadzenia na jej terenie prawa szariatu. - Cała ta afera ma tylko i wyłącznie na celu promocję tej zapomnianej już nieco potrawy, której nazwa ma wydźwięk jednoznacznie islamistyczny. Przecież Tatarzy to lud bez wątpienia muzułmański. W dodatku dziki, okrutny i bezwzględny, o czym można przekonać się choćby czytając "Trylogię" Sienkiewicza. Znani byli z podstępnych napadów, gwałcenia i porywania polskich kobiet i dzieci, palenia domów i kościołów. Byli taką Al Kaidą pierwszej inwazji islamistów na Europę. Tej, która dokonała się w XVII w. i którą polscy huzarzy zatrzymali pod Wiedniem swymi okutymi stalą piersiami. Ich wrodzoną perfidię widać dokładnie w postaci Azji Tuhajbejowicza, pokazanej tak znakomicie i wręcz proroczo w "Panu Wołodyjowskim". Polacy przyjęli go u siebie jak swego, dali dobrą pracę i mieszkanie, zupełnie jak teraz wiele krajów Europy robi z muzułmańskimi emigrantami. A on jak im się za to odwdzięczył... Dzisiaj pewnie byłby terrorystą z Al Kaidy i przywódcą jakiejś niby ''kulturalnej'' organizacji muzułmańskiej. Nazywałby się pewnie niby  po polsku, a w sercu miałby Allaha. 
W dodatku w spisek ten zamieszana ma być nie tylko firma, ale i sam bloger. - Po pierwsze stwierdził on, że obok złego może też istnieć dobry Tatar, co jest oczywistą nieprawdą. Poza tym pokazał wyższość tatara zrobionego osobiście, nad tym kupionym jako gotowy. Wymowa tego testu jest oczywista: jeśli popatrzysz na islam z zewnątrz, "serwowany" w otoczce gotowych ocen dokonanych już przez innych, to może ci się on wydawać religią złą, niesłuszną, niedobrą. Ale jeśli sam ją przyjmiesz, będzie wydawała ci się wspaniała, szlachetna, "smaczna" duchowo. To typowa retoryka propagandy islamistycznej, próbująca totalnie zakłamać rzeczywistość i przedstawić islam w korzystnym świetle. Retoryka godna najbardziej podstępnego Tatara - stwierdził Niedziałek. 
 Dlatego też wzywa do bojkotu jedzenia tatara, podobnie jak wcześniej zachęcał do nie jedzenia kebabów. - Tak jak "Jedząc kebaba, osiedlasz Araba'', tak w sensie językowym "Jedząc tatara, osiedlasz Tatara", czyli otwierasz drogę podstępnym terrorystycznym islamistom do samego serca Europy.