niedziela, 24 listopada 2013

KULCZYK ROZBIJAŁ SZYBY WIAT PRZYSTANKOWYCH


Jan Kulczyk (63 lata) został zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzut uszkodzenia kilkuset wiat przystankowych na terenie całej Polski.
  Sprawa jest rozwojowa - informuje prokuratura.


Od pewnego czasu mieszkańcy polskich miast borykali się z plagą wybitych szyb przystankowych. Sprawcy zazwyczaj pozostawali nieuchwytni. Ale tylko do ostatniej soboty, kiedy to grupa szturmowa Biura Operacji Antyterrorystycznych dokonała zatrzymania Jana K., znanego  jako ''Kulczyk''.  Zatrzymany nie był zaskoczony. Mówił, że spodziewał się tego od pewnego czasu.
Kilkuletnie dochodzenie w sprawie zniszczeń mienia publicznego tkwiło w martwym punkcie.  Punktem zwrotnym okazało się zatrzymanie 17-letniego Jacka B., mieszkańca Pragi Północ.  – Podejrzany stał na przystanku. Ubrany był na sportowo. Jedna szyba w wiacie była już zniszczona tydzień temu, a jego wyraz twarzy sugerował, że może on chcieć zniszczyć pozostałe. Policjanci wydziału prewencji ruszyli do akcji. Brawurowa akcja 10 funkcjonariuszy zakończyła się sukcesem. Jacek B. został zatrzymany – wspomina rzecznik prasowy komendanta głównego policji, inspektor dr Mariusz Sokołowski. Niestety tym razem podejrzany nie przyznał się do winy. Ponadto przez 3 lata, aż do dnia poprzedzającego zatrzymanie znajdował się w śpiączce, po tym jak na jednym z przesłuchań zdecydował się kilkadziesiąt razy uderzyć głową w pięść przesłuchującego go funkcjonariusza. Jednak tym razem otworzył on  policjantom oczy na całą sprawę. – Początkowo milczał. Ale po tym jak go skatowaliśmy, przepraszam przesłuchaliśmy, zaczął mówić. Krzyczał, że nie jest idiotą, żeby rozbijać szybę i później moknąć w deszczu, bedąc jednocześnie wystawionym na działanie wiatru. Według jego słów nie mógł tego zrobić nikt biedny, bo biedni jeżdżą komunikacją miejską i nie strzelaliby sobie sami w stopę. Wspomniał też, że jego wyraz twarzy wynikał właśnie z faktu wybicia przez kogoś szyby na przystanku. – kontynuuje rzecznik. Jackowi B. postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni i podjęto czynności wyjaśniające, kto komu miał strzelać w stopę. Następne 3 miesiące spędzi więc w areszcie śledczym.

Jednak jeden z funkcjonariuszy zdecydował się - w oparciu o zeznania Jacka B. - zastanowić nad sprawią wiat raz jeszcze. Na wyniki nie trzeba było długo czekać. Rozpoczęto obserwację najbogatszego człowieka w Polsce. Jeszcze tego samego wieczora zaobserwowano go, gdy niszczył przystanek nieopodal szkoły na warszawskiej Pradze. Zdecydowano się nie reagować i wezwać posiłki z BOA. „Nareszcie” powiedział, funkcjonariuszom Kulczyk tuż po zatrzymaniu. – J... biedę! Nienawidzę biednych. Chcę dla nich jak najgorzej, jednak moje pomysły ekonomiczne i wspieranie policji (Jan Kulczyk jako przedstawiciel firmy Volkswagen zaopatrywał policję i UOP w samochody) okazywały się niewystarczające. Postanowiłem przejść do akcji bezpośredniej. Wiedziałem, że represje i tak dotkną najuboższych. Łącznie zniszczyłem kilkaset przystanków żeby biedacy i ich dzieci mokli lub marźli na mrozie. Tak ich nienawidziłem. – opowiada "Medialnym Faktom" zatrzymany. Kulczyk został przez funkcjonariuszy pouczony i zwolniony do domu jeszcze tego samego dnia.