Z informacji wynika, że o godz. 11.00 statek z Korwinem na pokładzie wylądował na przylądku Canaveral. Przypomnijmy, że były szef własnej Platformy wyleciał w Kosmos dzięki czynnej pomocy polskich socjalistów i Unii Europejskiej (CZYTAJ TUTAJ). Jak twierdzi, w Kosmosie zajmował się przede wszystkim dawaniem popularnych wykładów, na które ponoć tłumy kosmitów waliły drzwiami i oknami. Wrócił bogatszy nie tylko o doświadczenia. Wykłady były - według słów Korwina-Mikke - świetnie opłacane. Nie chciał wprawdzie podać dokładnej sumy, stwierdził tylko, że dostawał za każdy z nich 10 razy więcej niż Lech Wałęsa za całą serię odczytów. Oprócz tego miał doradzać jednemu z kosmicznych władców, pomagając mu w stłumieniu buntu poddanych. - Szykowała się druga Rewolucja Francuska, ale wystarczyło parę salw z armat i trochę prądu w jądra i po kosmicznych socjalbandytach nie zostało nawet śladu - chwalił się tuż po opuszczeniu statku kosmicznego Korwin-Mikke. Jednocześnie zaprzeczył "obrzydliwym lewackim kalumniom", jakoby w Kosmosie miał w rzeczywistości dorabiać, pracując na zmywaku.