piątek, 19 lipca 2013

GRAŚ: ATAK JAJKIEM NA PREZYDENTA TO DRUGI SMOLEŃSK

Rzeczywiście to był zamach. Do drugiego Smoleńska był tylko mały krok. Niewiele brakowało, by Polska w ciągu kilku lat straciła drugiego prezydenta - na wczorajszej konferencji prasowej stwierdził rzecznik rządu, Paweł Graś. - ''Jajcarski'' z pozoru atak o mało nie skończył się śmiercią Bronisława Komorowskiego.



Bronisław Komorowski tuż po nieudanym zamachu
Rzecznik rządu potwierdził rewelacje prasowe na temat niezwykle silnego uczulenia Bronisława Komorowskiego na surowe jajka. Jak podał ''Fakt" obecny prezydent kilkakrotnie przebywał na szpitalnej intensywnej terapii z powodu kontaktu z surowym jajkiem. Raz, w latach 90. XX w., miało się to zakończyć nawet śmiercią kliniczną i kilkudniową śpiączką. A kilka lat temu życie Komorowskiemu uratował wierny pies myśliwski. Podczas polowania polska głowa państwa nadepnęła na gniazdo kuropatw. W wyniku kontaktu niewielkiej ilości surowych jajek ze skórą prezydent stracił przytomność i ocalał tylko dzięki swemu dzielnemu psu gończemu, który na własnych plecach przeniósł go kilka kilometrów do najbliższej przychodni zdrowia.
- Atak jajkiem na Wołyniu mógł się dla prezydenta skończyć tragicznie, zwłaszcza, że pocisk ten został specjalnie spreparowany, by być bardziej śmiercionośny - został zaopatrzony w dwa żółtka. Gdyby zamachowiec nie trafił w marynarkę, a na przykład w zwieńczenie głowy państwa, nawet szybka pomoc lekarska niekoniecznie byłaby w stanie uratować życie prezydenta - stwierdził Graś. - Wciąż nie wiemy, w jaki sposób zamachowiec dostał informację o szczególne silnej alergii Bronisława Komorowskiego na surowe jajka. Podejrzewać można tu działanie krajowych przeciwników rządu Donalda Tuska, zwłaszcza tych z dużej opozycyjnej partii prawicowej - dodał Graś.

Słowa te spotkały się z gwałtowną reakcją przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. - To podłe insynuacje. Nie nazywamy się Platforma Obywatelska, żeby współuczestniczyć w zamachu na polskiego prezydenta - powiedział ''Medialnym Faktom" Antoni Macierewicz. - Od początku wiedziałem, że ten rzut jajkiem to był zamach. Ten atak wzbudził zresztą moje poważne zaniepokojenie. Wprawdzie nie szanuję zupełnie Komorowskiego ani jako polityka, ani jako człowieka, nie uważam go też za prezydenta, bo przecież prawowitą głową państwa jest Lech Kaczyński, nie reprezentował on również na Wołyniu Polski, bo przecież niepodległa Polska od kilku lat nie istnieje, jednak mimo wszystko świadczy on o czymś bardzo niedobrym. Bo zamach na prezydenta Polski - nawet jeśli nie jest to ani prezydent, ani Polski - może zorganizować tylko jedna siła. A Bronisław Komorowski, tak jak cała Platforma, służy przecież Moskwie wiernie niczym pies myśliwski, wypełniając wszelkie płynące stamtąd rozkazy. Jeśli więc Sowieci, pardon Rosjanie, próbują likwidować nawet swoje sługi, oznacza to powrót do ponurych i krwawych czasów stalinizmu - stwierdził Macierewicz.