Cieszymy się, że Jerzy Janowicz nie wygrał Wimbledonu - oświadczył wczoraj prezes stowarzyszenia ''Nie dla islamizacji Polski", Andrzej Niedziałek. - Istnieje bowiem pewne prawdopodobieństwo, że mogło by to oznaczać otwarcie Polski na wpływy islamu.
Do tego plakatu ma
niedługo dołączyć drugi z hasłem:
Janowiczowi kibicujesz,
islamistów promujesz
|
Stwierdzenie to stanowi odpowiedź na wyznanie Janowicza, który przyznał się, że w młodości otrzymał od arabskich szejków propozycję ogromnego wsparcia finansowego, pod warunkiem przyjęcia obywatelstwa Kataru i przejścia na islam. - Wprawdzie, a przynajmniej sam tak twierdzi, odrzucił tę propozycję, jednak liczy się sam fakt jej złożenia - mówi Niedziałek. - Ja też wiele lat grałem w tenisa, a takiej propozycji nie dostałem. Znaczy to, że Janowicz musiał być wyjątkowo podatny na islamistyczną propagandę. No i ktoś mu tę karierę jednak sfinansował. W to, że jego rodzice sprzedali w tym celu sieć sklepów sportowych, bo taka jest wersja oficjalna, nigdy nie uwierzę, bo przecież żaden normalny człowiek by tego nie zrobił. Może więc w rzeczywistości zdradził chrześcijaństwo za 30 srebrników i teraz tylko czeka na prawdziwe sukcesy, aby się ujawnić i pokazać, jaki to Allah jest wielki. W każdym bądź razie wszystkim, którym zależy, żeby Polska niedługo nie stała się kolejną Arabią Saudyjską, póki co odradzam kibicowanie Janowiczowi. Przynajmniej dopóki jego katarskie powiązania nie zostaną dokładnie zbadane przez niezależnych ekspertów - dodaje Niedziałek.
Stowarzyszenie ''Nie dla islamizacji Polski'' stało się znane dzięki serii pikiet pod barami serwującymi m.in. kebaby, odbywających się pod hasłem "Jedząc kebaba, osiedlasz Araba''. Głośny na całą Polskę stał się incydent w Suwałkach, podczas którego doszło do bójki pomiędzy pikietującymi a miejscowymi skinheadami. Okazało się bowiem, że współwłaścicielem baru szybkiej obsługi, do którego wstęp blokowali antyislamiści, jest jeden z tamtejszych przywódców Ruchu Narodowego. Jednak członkowie stowarzyszenia zapowiadają, iż nie zaprzestaną walki z , jak to określają, ''kulinarną islamizacją'' naszego kraju. - Wciąż będziemy walczyć z islamistyczną inwazją kebaba, niszczącą niepowtarzalną polską tożsamość. Dla jej zachowania ważne jest, aby ''szybkie'' jedzenie kojarzyło się tylko z hamburgerem i hot dogiem - mówi Niedziałek.
Zaś przedstawiciel mniej radykalnego skrzydła stowarzyszenia, Gniewosz Prawdziwek, stwierdza, że jego celem jest walka przede wszystkim z "islamizacją językową". - Należy się przede wszystkim zająć tym, aby wszystkie kebaby zmienić w gyrosy. Obydwie potrawy niczym się nie różnią, przynajmniej w polskim wydaniu, a jedna ma charakter skrajnie islamistyczny, druga zaś wywodzi się z kolebki kultury europejskiej, chrześcijańskiej Grecji. Stąd też, nawet jeśli smakują tak samo, ich jedzenie ma kompletnie odmienne znaczenie ideologiczne. Apelujemy do wszystkich prawdziwych Polaków, którzy stanowią przecież ponad 80% właścicieli barów i budek, mających w swojej ofercie kebaby, aby zmienili ich nazwę na gyros. W ten sposób przyczynicie się do ocalenia Europy przed wprowadzeniem szariatu, a Polska jak dawniej pod Wiedniem znów własną piersią stanie na barykadzie pierwszej linii walki z zalewem islamu. W przypadku sprzedawania tylko gyrosów jesteśmy w stanie w ostateczności nawet jakoś tam tolerować kebaby, prowadzone przez przybyszów z takich umiarkowanych krajów islamskich: jak Armenia czy Gruzja - powiedział ''Medialnym Faktom'' Prawdziwek.