Byliśmy ślepi. Nasz pracownik popełnił samobójstwo
Franciszek Stasiuk popełnił samobójstwo. Powiesił się w swoim biurze, wieczorem, tuż przed firmową wigilią. Pod wpływem kawy. Miał dwadzieścia sześć lat. Komponował dynamiczne utwory electro, zaczął pisać listę zakupów, właśnie się zaręczył. Miał mnóstwo planów na przyszłość. Chciał zaraz po świętach wyruszyć z dziewczyną w podróż autobusem po zakupy do Złotych Tarasów. Dokończyć czytanie nowej oferty naszej firmy. Dotarł do połowy zmienionego regulaminu. Chciał skomponować coś takiego, że wszyscy będą się bawić. Zaraz po firmowej wigilii miał słuchać ze współpracownikami swoich płyt. Sety wybrał wcześniej. Wciąż leżą obok odtwarzacza.
Franek zaczął systematycznie pić kawę jesienią zeszłego roku. Mniej więcej wtedy, kiedy dostał pracę w call center. Dla utalentowanego młodzieńca taka praca zdawała się miejscem idealnym – w którym młodego człowieka się słucha, szanuje, ufa mu się. Na początku sięgał po kawę tylko od czasu do czasu. Eksperymentował, sprawdzał, jak działa, jak można po kawie odjechać.
Pił z firmowymi kolegami na imprezach. To była zabawa. Pił podczas przerw w pracy, na zwolnieniach i po pracy, na długich spacerach, które polubił. Teraz wiadomo dlaczego. W ostatnich tygodniach przed śmiercią pił już właściwie codziennie. To już nie były tylko młodzieńcze eksperymenty z używkami. Kupował kawę w warszawskim centrum handlowym Arkadia albo przy stacji metra Centrum. Wszyscy mieszkańcy w Warszawie wiedzą, że tam kawa jest zawsze. Ze zdobyciem kawy nie miał problemów. Żaden człowiek ich nie ma, bo przecież kawa po 1989 roku jest łatwiej dostępna niż piwo. Nikt nie pyta klienta płacącego sprzedawcy o dowód osobisty. Za 10-20 zł każdy może mieć kawę.
Po śmierci Franka prokuratura wszczęła postępowanie. W ostatni piątek zostało umorzone. W przesłanym pracodawcy zawiadomieniu jest mowa wyłącznie o tym, że nie stwierdzono udziału osób trzecich. Przyczyny samobójczej śmierci pracownika organów państwowych nie interesują. Nie ma słowa o przeprowadzeniu analizy toksykologicznej ani nawet o badaniu na obecność alkoholu w jego krwi. Pracownik odebrał sobie życie, bo tak chciał. Tyle. Powody? To nie jest sprawa dla prokuratora. Dla kogo więc?
Marian Siostrowski: Nic nie zauważyłeś?
Pracodawca: Nic. Ani ja, ani mój wspólnik, ani nikt z firmy nie widział, co naprawdę dzieje się ze Frankiem. Nie zauważyli także lekarze, do których go wysyłałem. Szkoleniowcy. Wszyscy byliśmy ślepi. Wierzysz, że czegoś takiego można nie widzieć?
Wierzę…
Ja miesiąc temu bym nie uwierzył. Twierdziłem, że każdy, kto zna swojego pracownika, płaci mu, przejmuje się nim, ma z nim dobry kontakt, nie może czegoś takiego nie dostrzec. Teraz wiem, że może. Można być blisko, można dużo rozmawiać i nie wiedzieć tego najważniejszego. Widzieć problemy, ale nie rozumieć ich przyczyny. Franek doskonale mnie znał, wiedział, co i w jaki sposób powiedzieć, by mnie uspokoić. Podczas którejś z naszych rozmów, tym razem o narkotykach, powiedział, patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi oczami: „Nie martw się, szefie. Nie biorę. Przecież nie jestem idiotą. Nie zmarnuję sobie życia. Przecież ja to wszystko wiem”. Wiedziałem, że jest rozsądny. W miarę dojrzały. Ufałem mu
Niewinnie wyglądająca filiżanka groźnego narkotyku. Zaczyna się od jednej filiżanki od czasu do czasu. Później pracownik nie może już bez niej pracować |
Niemożliwe, Franek pił kawę w pracy?
Też.
Kawa ma charakterystyczny zapach…
Kawa jest najpopularniejszym narkotykiem wśród polskich
pracowników. Pobudza więc pomaga nadążyć za innym.
|
Coś cię jednak niepokoiło. Na tyle, że szukałeś pomocy dla Franka u specjalistów.
Handlarze stosują różne zabiegi by tylko uzależnić
od tego napoju swoją ofiarę. Z czasem jej brak
powoduje u uzależnionego stany depresyjne |
Psychiatra nie pytała was o kawę? Nie kazała zrobić testów?
Nie. Nie pojawiło się w ogóle takie podejrzenie. Zapisała antydepresanty, które miały również działanie przeciwlękowe. Skierowała go też na psychoterapię, ale Franek poszedł tam tylko kilka razy. Twierdził, że to bez sensu, bo nie będzie rozmawiał z obcym facetem o sobie. Za to z nami rozmawiał codziennie. O wszystkim. O tym, że się zaręczył. O muzyce, której słucha. O pisarzach, których właśnie odkrył. O sensie życia i o tym, że chce być kosmonautą. Albo rybakiem. Albo rowerem.
Widziałam związkowców i pracowników na pogrzebie Stasia. Byli wstrząśnięci. Płakali.
Mam nadzieję, że przynajmniej część z nich zastanowi się przed sięgnięciem po pierwszą czy kolejną kawę. Ale chwilami też tracę tę wiarę i boję się, że po pogrzebie poszli do kogoś, żeby sobie z tego smutku wypić filiżaneczkę espresso.
Marian Siostrowski
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy wiesz, że:
KAWA JEST NARKOTYKIEM!
Ludzie znerwicowani, żyjący w ciągłym stresie lub zdenerwowani powinni ograniczyć picie kawy, gdyż wpływa ona niekorzystnie na funkcjonowanie układu nerwowego.
Długotrwałe spożywanie w dużych ilościach kofeiny z kawy uzależnia organizm podobnie jak nikotyna i alkohol. Stwierdzono, że stałe dawki kofeiny zwiększają tolerancję organizmu na tę substancję. Jest to tzw. efekt wzmocnienia, czyli konieczność zwiększenia dawek. Po długotrwałym spożywaniu nagłe odstawienie wyzwala efekt fizycznego uzależnienia, który może się objawiać silnym bólem głowy, otępieniem i depresją ustępującymi natychmiast po wypiciu używki.
Wypijanie 3-5 filiżanek kawy dziennie (ok. 300 mg kofeiny) jest już uważane za dolną granicę nałogowego picia kawy.
Wypijanie 3-5 filiżanek kawy dziennie (ok. 300 mg kofeiny) jest już uważane za dolną granicę nałogowego picia kawy.
Dane pochodzą z artykułu mgr. Magdaleny Makarewicz-Wujec i dr. n. med. Małgorzaty Kozłowskiej-Wojciechowskiej z Instytutu Żywności i Żywienia