wtorek, 29 stycznia 2013

ROSTOWSKI: OSTATECZNE ROZWIĄZANIE KWESTII BIEDY


- Albo my, albo oni. Obywateli jest i tak o kilkanaście milionów za dużo - mówił dziś o problemie biedy w Polsce minister finansów Jacek Vincent Rostowski, będący gościem porannych „Sygnałów dnia” na antenie radiowej Jedynki.


Zapytany, jakimi metodami, rząd chce się pozbyć biednych,
Jacek Rostowski nabrał w usta "Cisowianki"
Gość Programu I Polskiego Radia nawiązał tym samym do dochodzenia prowadzonego przez prokuraturę przeciwko biednym nękającym bogatym (CZYTAJ TUTAJ). - Podstawowa zasada zdrowej gospodarki jest niezmienna od lat: więcej bogatych to mniej biednych. I odwrotnie: więcej biednych - mniej bogatych. Oznacza to nie tylko, że duża liczba ludzi żyjących w ubóstwie jest groźna dla zamożnych, bo może wywołać jakąś nieodpowiedzialną rewolucję i zabić bogatych. To działa też w drugą stronę. Bogaci, bogacąc się, ubogacają biednych, dzięki czemu jest ich mniej, a ogółowi społeczeństwa statystycznie żyje się lepiej. Polski wolny rynek jest jednak równie młody, jak polska demokracja, dlatego to przełożenie nie działa automatycznie. To rodzi dylematy. Albo my, albo oni. Obywateli jest i tak o kilkanaście milionów za dużo. Kto, na ten przykład, będzie utrzymywał biednych emerytów? Normalni ludzie powinni pracować co najmniej do 89. roku życia, żeby system się nie załamał, ale wiemy, że w najbliższym czasie niemożliwe jest kolejne podniesienie progów emerytalnych. Toteż rządzący powinni rozważyć inne metody wyrównania dysproporcji ilościowej między ubogimi i bogatymi, która szkodzi gospodarce oraz prowadzi do bijącego w spokój ducha zamożnych rozwarstwienia społecznego. Dla każdego normalnego ekonomisty i polityka wybór powinien być prosty i ostateczny - wyjaśniał słuchaczom Jedynki Rostowski.


Więcej na temat korzystnego dla biednych i bezrobotnych uelastycznienia kodeksu pracy w wieczornej „Kropce nad i” w TVN24 u Moniki Olejnik powie przewodniczący SLD Leszek Miller lub lider Ruchu Palikota, Janusz.