Nie zjemy już ruskich pierogów, przynajmniej w sejmowej restauracji. Taką decyzję podjęła dziś na specjalnym posiedzeniu Rada Bezpieczeństwa Narodowego.
- Dojdzie do tego w przypadku nasilenia się rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie. Jeśli Rosjanie zajmą Charków albo Donieck, w żadnej związanej z władzami państwowymi placówce gastronomicznej nie będzie można już zamówić tego dania - stwierdził premier Donald Tusk.
Apel ten uzyskał poparcie przywódców wszystkich polskich partii politycznych. Jak powiedział szef SLD Leszek Miller, pokazał on jednak w znacznej mierze bezradność dzisiejszego państwa polskiego. - Poprzez prywatyzację lokali gastronomicznych i handlu, jaka nastąpiła po 1989 r., straciliśmy wspaniały instrument nacisku na Rosję. Gdyby nie ona, premier mógłby jednym dekretem zakazać sprzedaży i serwowania ruskich pierogów w całym kraju.
Pojawiają się również coraz częściej oddolne inicjatywy obywatelskie, mające uderzyć w rosyjskiego agresora. Kibice Widzewa zapowiedzieli już, że zmienią swoją tradycyjną przyśpiewkę: "Kto nie skacze, ten Żyd", na: "Kto nie skacze, ten rosyjski komandos". Związek Zawodowy Celników zapowiedział również wprowadzenie całkowitego zakazu przemytu rosyjskich papierosów. Jednocześnie w geście solidarności z Ukrainą ogłosił obniżenie o połowę, pobieranego przez poszczególnych celników, podatku od nielegalnego w wwozu do Polski wyprodukowanych nad Dnieprem papierosów. Wezwał też konsumentów do kupowania na bazarach tylko ukraińskich papierosów.
Jednocześnie Władymir Putin ogłosił, że na na każdy bojkot odpowie kontrsankcjami. Grozi nie tylko zakręceniem kurka z gazem i nuklearnymi bombardowaniem strategicznym, ale także drastycznym podwyższeniem cen rosyjskiej amfetaminy na Zachodzie. Realizację tej ostatniej zapowiedzi ma zapewnić międzynarodowy świat przestępczy. Jeśli nie, prezydent Rosji zapowiedział radykalne uderzenie w interesy zorganizowanej przestępczości - delegalizację rosyjskiej mafii i lustrację majątkową wszystkich posłów do rosyjskiej Dumy.