Coraz szersze poparcie wśród polityków znajduje pomysł posła PO, Jacka Żalka, domagającego się przywrócenia w Polsce monarchii. - To jedyny sposób, żeby w końcu zakończyć wojnę polską-polską, zanim poleje się krew - mówi jeden z prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej. - Król w polskiej historii zawsze tonował spory, dbał o nienaruszalność państwa i pilnował, żeby spory między frakcjami nie przekroczyły dopuszczalnego poziomu. Ponadto wprowadzenie monarchii to w obecnej sytuacji jedyny sposób, by rzetelnie wyjaśnić to, co zdarzyło w Smoleńsku - wtóruje mu bliski Jarosławowi Kaczyńskiemu poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Najwięcej kontrowersji budzi oczywiście obsada tronu.
Wśród członków PO największym poparciem cieszy się, zaproponowana przez posła Żalka, kandydatura
Bronisława Komorowskiego (fot.). - Ma on jedną zasadniczą cechę, która czyni go idealnym władcą: jego największym hobby jest ulubiona rozrywka królów - polowanie. A że będzie musiał zamienić dubeltówkę i kaczki na oszczep oraz łowy na białowieskiego żubra, nie powinno stanowić większego problemu - dodaje nasz rozmówca z PO.
W przypadku, kiedy monarcha sprawowałby nie tylko funkcję reprezentacyjną, ale także miał realną władzę, znaczna część Platformy jest skłonna jednak poprzeć kandydaturę Donalda Tuska. - Obaj mają następców, synów, którzy mogliby objąć po nich tron. Nawet, jeśli Michał Tusk zaliczył ostatnio drobną wpadkę, nie znaczy to, iż w przyszłości nie będzie dobrym królem. Historia zna przypadki monarchów, którzy w młodości przebierali się w kobiece ciuchy, torturowali i gwałcili służbę, sypiali z własną siostrą, albo nawet i matką, a później byli znakomitymi władcami - mówi prominentny poseł PO.
Prawo i Sprawiedliwość za idealnego kandydata uważa natomiast J
arosława Kaczyńskiego, nie tylko z powodu jego zasług i przymiotów, ale także i pochodzenia, królewskiego rodu (
CZYTAJ TUTAJ).W gronie posłów PiS-u toczy się dyskusja, czy o tym, kto zostanie następcą
J. Kaczyńskiego, ma decydować wybór czy względy dziedziczenia, prezes, jak wiadomo, nie ma bowiem syna. - Jego następczynią zostałaby najprawdopodobniej
Marta Kaczyńska, która powinna wyjść za mąż ze jednego z członków angielskiej rodziny królewskiej. W przyszłości mogłoby to doprowadzić do unii Rzeczpospolitej z Wielką Brytanią. A ponieważ według szacunków za 2-3 lata to ostatnie państwo stanie się największym skupiskiem Polonii, wyprzedzając pod tym względem Polskę, unia taka ułatwiłaby znacznej części naszych obywateli życie - mówi jeden z członków kierownictwa partii.
Również Solidarna Polska gotowa byłaby poprzeć kandydaturę na tron prezesa PiS, jednak za cenę adopcji
Zbigniewa Ziobry. Sam Jarosław Kaczyński stwierdził wyraźnie, iż kwestia następstwa ma dla niego znaczenie drugoplanowe. - Nieważne czy monarchia dziedziczna, czy elekcyjna, byle byłaby absolutna - powiedział w ubiegłotygodniowym wywiadzie dla Radia Erewań.
Jednak część PiS-u, mając poparcie innych mniejszych ugrupowań prawicowych, pragnęłaby ukoronowania na króla Polski Chrystusa. Ideę tę popiera również Adam Zawisza, który skromnie deklaruje, że w takiej sytuacji mógłby zostać regentem. Jednocześnie uspokaja: Osoby niewierzące i wyznające inne religie nie mają się czego obawiać. Ukoronowanie Jezusa nie oznacza końca legendarnej polskiej tolerancji. Polska zawsze była krajem bez stosów i chcemy żeby tak pozostało. Heretyków będziemy co najwyżej krzyżować i kamienować.
Również PSL oficjalnie popiera pomysł utworzenia monarchii. - Król zawsze był dobry dla ludu, tylko jego źli doradcy często krzywdzili chłopów - stwierdził prezes stronnictwa, Janusz Piechociński - ważne jednak, żeby władcą został Piast, najlepiej Kołodziej. Stąd też partia domaga się przeprowadzenia poszukiwań archeologicznego grobu twórcy państwa Polan. W przypadku znalezienia jego szczątków i wyodrębnienia z nich DNA, proponuje go sklonować. - Mamy zaufanie do tej metody, przecież jako pierwsze zostało sklonowane tak bliskie nam rolnikom zwierzę - owca, a nie pokojowy piesek, jakiś tam pekińczyk - dodaje Piechociński.
Zdecydowanie przeciwny ustanowieniu monarchii jest natomiast Ruch Palikota. W zamian proponuje konsulat, wzorowany na ustroju wprowadzonym przez Napoleona, zanim został cesarzem. - Funkcję nadrzędnej władzy sprawowałoby trzech konsulów, wybieranych dożywotnio - mówi lubelski poseł Ruchu, Michał Kabaciński. - Każdy z nich powinien pochodzić z innego środowiska: jeden być związany z wielką polityką i biznesem, drugi patrzeć na rządy z punktu widzenia społeczności lokalnej, trzeci zaś reprezentować zwyczajnych, niezamożnych ludzi. Mamy już nawet kandydatów na te stanowiska. Pierwszym konsulem zostałby Janusz Palikot, samorząd reprezentowałby Władysław Cieciorka, sołtys Wólki Małej, zaś trzecim zostałby Andrzej Wnuk. Ten ostatni wprawdzie odsiaduje karę pół roku więzienia za pełnienie roli tzw. ''słupa'' przy nabyciu kilku telefonów komórkowych i wyłudzenie 100 zł kredytu, ale już za dwa tygodnie będzie wolny. To nieprawda, że będą oni stanowić tylko parawan dla samodzielnych rządów Janusza Palikota. Po prostu stawiamy na doświadczenie. Cieciorka z 80 lat swojego życia aż 28 spędził na stanowisku sołtysa, zaś Andrzej Wnuk jest od 22 lat bezdomny, więc jak nikt inny wie, co to bieda - dodaje Kabaciński.
Zaprzecza on jakoby Janusz Palikot chciał wzorować się na Napoleonie również w innych sprawach. - Nie, nic nie słyszałem, aby obiecał Robertowi Biedroniowi nominację na stopień marszałka. Doniesienia prasowe, że chcemy podbić Egipt są też całkowicie wyssane z palca - dodaje Kabaciński.
Na stanowisku antymonarchistycznym stoi również SLD. Przewodniczący partii Leszek Miller stwierdził w przemówieniu sejmowym wyraźnie i stanowczo, iż: "Sojusz Lewicy Demokratycznej zasadniczo jest partią o charakterze republikańskim, jednocześnie jednak nie da się ukryć, że tradycje monarchistycznej demokracji szlacheckiej, gdzie szlachcic na zagrodzie był równy wojewodzie, przemawiają do naszego lewicowego, egalitarnego serca". Nieoficjalnie mówi się, ze część eseldowskich przywódców regionalnych, kolokwialnie zwanych baronami, skłonna byłaby poprzeć monarchię w zamian za przekształcenie tej nieoficjalnej nazwy w oficjalny tytuł, wraz z odpowiednim uposażeniem wielkości kilku wsi.
Tendencje monarchistyczne widoczne są zwłaszcza w kręgach zbliżonych do Aleksandra Kwaśniewskiego. W roli głównego kandydata na przyszłego monarchę upatrywany jest tam zięć byłego prezydenta. - Jako syn króla kefirów ma władanie we krwi. Ponadto sama Aleksandra, niegdyś Kwaśniewska, zapowiada się na znakomitą królową mody - dodaje jeden z europosłów, do niedawna związany z SLD.