wtorek, 11 grudnia 2012

PRAWDA CZASU PRAWDĄ EKRANU


Wielkie poruszenie zapanowało w mainstreamowych mediach po tym, jak z rządu wyciekły szczegóły planowanej nowelizacji prawa prasowego. Według dostępnych informacji dziennikarze będą mogli publikować tylko prawdę.


Odbiorcy w każdym wieku mogą ufać też Medialnym Faktom
Nowela ustawy medialnej nie przewiduje wyjątkowych sankcji dla kłamliwych wydawców i ich pracowników. Jedyną wymierną karą przewidzianą przez nowe prawo będzie zwolnienie i zakaz pracy w mediach, ale maksymalnie na 10 lat. - Nie, to nie to wzbudziło nasze wątpliwości - uspokaja założyciel ITI, właściciela telewizji TVN, Mariusz Walter. - Dał nam przykład Grzegorz Hajdarowicz, jak rozprawiać się z hucpiarzami. Bardziej oburzające jest to, że w ogóle sugeruje się w tej nowelizacji, że możemy mówić nieprawdę. Tak na marginesie, nikt z nas, wydawców, nie uważa, że zwolnienie wszystkich dziennikarzy „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” było narzucone „z góry” i że ktokolwiek mógłby narzucić kiedyś coś takiego nam.

W podobnym tonie wypowiada się inny lokalny magnat medialny, Zygmunt Solorz-Żak - Nigdy nie skłamaliśmy. Polsat zawsze mówił prawdę: o guście muzycznym naszych rodaków, o ich najlepszych aspiracjach, tu mam na myśli chociażby świetny paradokument „Świat według Kiepskich”, teraz godnie kontynuowany przez produkcje takie jak „Pamiętniki z wakacji” lub „Trudne sprawy”.

Według fachowców najgorzej w tym świetle wypada telewizja publiczna. - Za dużo tam jest szermierki słownej, za dużo dzielenia włosa na pięćdziesięcioro - tłumaczy członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Krzysztof Luft. - Nie dość, że pokazuje jakieś niedociągnięcia w rządzie, to jeszcze prosi o komentarz opozycję. To już nie jest pluralizm, to psucie państwa.

W związku z silnymi napięciami zarówno po stronie prorządowych, jak i opozycyjnych środków masowego przekazu, głos w sprawie zabrał sam premier Donald Tusk - Nigdy nie zarzucałem stronniczości żadnym mediom, za wyjątkiem „Radia Maryja” i „Naszego Dziennika”, „Gazety Polskiej”, „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” oraz kilku niszowych gazet lub czasopism o proweniencji lewicowej. Irytujące bywają artykuły w „Fakcie” i „Super Expressie”, ale zawsze napiszą coś zabawnego o mamie półrocznej Madzi lub mojej córeczce Kasi i jej modowym blogu, więc się nie gniewam. Ale panowie Walter, Michnik czy Solorz nie mogą powiedzieć, żeby kiedyś mieli problemy z moim rządem.

Jak ustawodawca definiuje prawdę w nowelizacji ustawy? Otóż ma nią być wszystko, co będzie publikowane w „Dzienniku Ustaw”, „Monitorze Polskim” i wszelkich dokumentach urzędowych - od szczebla ministerialnego po starostów (chodzi o powiaty rządzone przez PO lub PSL). - Wracamy do pięknej tradycji „Merkuriusza Polskiego” z czasów Jana Kazimierza - cieszy się znany entomolog Stefan Niesiołowski. - Ta pierwsza polska, królewska gazeta dała podwaliny dla wolnej prasy, takiej jak „Gazeta Wyborcza”. A jeśli ten ..... Rydzyk jeszcze raz skłamie, to zamkniemy jego gazetki razem z tą ..... Stankiewicz na 10 lat - wyjaśnia rzeczowo poseł Niesiołowski.

Nieznana jest jeszcze przyszłość ustawy w parlamencie, ale wiadomo, że jeśli przejdzie proces legislacyjny, prezydent ją podpisze. - Za komuny siedziałem w więzieniach za wolność słowa, a nie za to, żeby nazywano mnie gajowym, myśliwym z Ruskiej Budy lub burakiem z wąsem - mówi Bronisław Komorowski.